Jako, że ostatnio blogosfera zalana jest po mieszki włosowe na głowie wodą i mnie nie ominął ten temat. Ale zacznijmy od początku:)
Nasz planeta w 70% składa się właśnie z wody. Nasze ciało składa się zaś w 60% z wody, w wypadku noworodków jest to nawet do 75%. Nic dziwnego zatem, że właściwie nie jesteśmy w stanie bez niej przetrwać. Jako sprawdzili naukowcy nasza wytrzymałość wynosi w tym temacie ok. 7 dni. Niestety już niewielka utrata wody stanowi dla naszego organizmu ogromne wyzwanie. 
W związku z tym w naszym domu pije się spore, żeby nie powiedzieć ogromne ilości wody. Mineralną kupujemy zgrzewkami, szczególnie kiedy jakaś z naszych ulubionych trafi nam się w fajnej promocji. Oczywiście latem wzrasta jej spożycie nawet kilkukrotnie, w zależności od temperatury otoczenia. A co za tym idą, topimy w tej wodzie ogromne kwoty. 
Z pomocą przyszedł nam Dafi. Postanowiliśmy skorzystać z usług dzbanka filtrującego. Naszym domownikiem stal się model Atri classic mi.  Otrzymałam ten egzemplarz na spotkaniu B(LOG)iń w Poznaniu, za co dziękuję. Na początku jakoś nie byłam przekonana do jakości i niezawodności sprzętu. No niby ładny, z błękitną pokrywką, o fajnym kształcie i poręcznej rączce. Posiada też manualny system informujący nas o potrzebie zmiany filtra. Nasz dzbanek jest stworzony do wkładów okrągłych. Woda pochodząca z tego dzbanka najszybciej przekonała do siebie mojego syna, a następnie męża.

Ja nadal się bronię, ponieważ uwielbiam wody wysoko zmineralizowane z lekkim gazem. Sam dzbanek działa fajnie, dobrze filtruje wodę w ilości 1,2 L. Jedyny minus, który mi się nasuwa w porównaniu z konkurencją to ważność wkładu filtrującego zależna od daty, a nie od ilości przefiltrowanej wody?! Wodę z powodzeniem możemy używać oczywiście do gotowania potraw, wlewamy do czajnika gdzie szybko zauważymy mniej odkładającego się kamienia na powierzchniach.

Koszt to 43zł, zestaw zawiera jeden filtr. Do kupienia w większych sklepach oraz na stronie producenta TUTAJ. Bardzo dziękuję za możliwość zapoznania się z produktem. 
A czy Wy w domu stosujecie dzbanki filtrujące wodę?

2 komentarze

  1. Problem leży w tym, że w filtrach wszystko się zbiera i rozwijają się różne drobnoustroje – stąd ważniejsza data (węgiel aktywowany nie jest czasem "wieczny"? ;)).

    U mnie przez lata się filtrowało, ale przestaliśmy. No i co z tego, że na szklance jest osad? Trudno 😛 Wypłukuje się z wody wszystkie składniki mineralne, a później idzie do sklepu i kupuje butelkowaną (gazowana to co innego) o jak najwyższej zawartości. Bez sensu 🙂

  2. Ja się zastanawiałam nad kupnem dzbanka z filtrem, gdyż mamy dużo kamienia w wodzie, który później osadza się na naszych zębach 🙁 niestety… Jeszcze nie dokonałam zakupu, bo zamawiam wodę butelkowaną, którą dostarczają mi pod same drzwi. Ale cały czas mnie to korci.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.