Ludzie pragną być szczęśliwi, czasami za wszelką cenę. Niestety nie zawsze to co wydaje im się szczytem, rzeczywiście nim jest. Czy to czego pragną jest tym czego potrzebują tak naprawdę?! Nie łatwo jest to ostatecznie rozstrzygnąć i czasami poruszają się oni jak we mgle. Tym razem padło jednak pytanie: Jak smakuje szczęście? Jak byście na to odpowiedzieli?
Mówi się, że szczęście to najbardziej ulotne coś w naszym życiu. Jako ludzie dążymy nieustannie do jego osiągnięcia, choć tak po prawdzie nie wiemy czy zmierzamy w dobrą stronę. Poszukujemy, próbujemy, testujemy różne rzeczy. Ciekawym wydaje się też fakt, że stanów szczęśliwości jest przynajmniej tyle ile ludności na globie. Tak, niemal dla każdego oznacza coś innego. Tym razem przed czytelnikiem Paulina Wiśniewska postawiła pytanie: Jak smakuje szczęście? Czy w jej powieści odnajdziemy odpowiedź na to odwieczne pytanie?
Jak smakuje szczęście?
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa WasPos miałam ostatnio okazję przeczytać debiutancką powieść Pauliny Wiśniewskiej. Jej żółta okładka od razu skojarzyła mi się z ciepłem, słońcem, latem choć już kończącym się… Bardzo pozytywne pierwsze uczucie 🙂
„Podjęte kroki, decyzje, postanowienia prowadzą naprzód bez możliwości zawrócenia, gdy zrobi się ciężko.”
Bohaterkami książki są dwie siostry – Kinga i Milena. Jak każdy z nas zdążyły już nazbierać całkiem spory bagaż doświadczeń życiowych, zarówno tych dobrych jak i tych złych. Kinga, starsza z sióstr, przeprowadziła się do Krakowa, gdzie wraz z przyjaciółką wynajmuje mieszkanie i pracuje w kawiarni. Obaczona była przykrymi doświadczeniami z mężczyznami, co niestety utrudniało nawiązywanie nowych relacji. Milena zaś zamieszkała ze swoim chłopakiem Piotrem, co mogło oznaczać, iż traktują swój związek na poważnie, a do tego mogła wyprzedzić Kingę w wyścigu do ołtarza 🙂 Piotrek wydawał się być idealnym partnerem dla młodej kobiety, kochał ją, szanował, był odpowiedzialny i wszystko się układało. Obie kobiety pragną tego co każdy, być szczęśliwymi w swoim życiu. Zdaje się, że młodsza jest na dobrej drodze do osiągnięcia tego. I niby wszystko wygląda pięknie, a przyszłość maluje się w różowych barwach. Jeden dzień zmienia jednak wszystko. Los zdaje się drwić z utartych schematów i pokazuje, że jeszcze nie skończył z bohaterkami. Kinga nocując w domu Mileny i Piotra, zostaje z narzeczonym siostry na kilka godzin sama. Te chwile na początku miłe i przyjemne, są znamienne w skutkach. Mężczyzna pokazuje swoje prawdziwe oblicze, tak diametralnie różne od tego co prezentował na co dzień. Podaje Kindze środki odurzające i wykorzystuje w najbardziej okrutny sposób tak zdobytą przewagę nad kobietą. Czy Kinga po tym będzie mogła jeszcze spojrzeć w oczy swojej siostrze? Czy ma jej powiedzieć, przyznać się? Piotr wpaja jej, że to jej wina, że jej nikt nie uwierzy! Niestety dużo w tej kwestii się nie pomylił…
Milena odgradza się grubą kreską od siostry. Obarcza ją winą za to wydarzenie, nieomal wmawiając sobie, że to ona „zgwałciła” jej narzeczonego. Do tego młodsza z sióstr spodziewa się dziecka. W tym całym nieszczęściu na drodze Kingi staje Artur. Czy chociaż on okaże się jakimś takim światełkiem w mroku, szansą na nowy i lepszy początek? Czy starsza z sióstr jest w stanie otworzyć na mężczyznę serce i zaufać mu po tym wszystkim co przeszła? Czy będzie potrafiła pokochać na nowo? A do kompletu pojawia nam się jeszcze wątek zagadkowego morderstwa sprzed lat…
Książkę czytało się fajnie, lekko i przyjemnie. Ciekawie przedstawiona jest relacja obu sióstr, ich losy i to jak życie potrafi zasadzić nam kopa w najmniej spodziewanym momencie. Dać przysłowiowego pstryczka w nos. Uważam, że niepotrzebnie pojawił się tutaj wątek tego morderstwa sprzed lat, tak trochę ni z tego ni z owego. Chciałabym jako czytelnik bardziej skupić się na głównych bohaterkach. Ale debiut literacki uważam za całkiem udany.
Życie to pasmo niekończących się inspiracji, które można dostrzec i odpowiednio wykorzystać, nawet wtedy, kiedy mamy poczucie wypalenia i nic nie jest w stanie nas zaskoczyć.
13 komentarzy
Dla każdego z nas szczęście oznacza zapewne coś zupełnie innego. Dla jednych będzie to poukładane życue rodzinne – dla innych bycie bezdzietnym singlem i robienie zawodowej kariery 🙂 Po książkę chętnie bym sięgnęła – jestem ciekawa, w jaki sposób ten temat został uchwycony. Zwłaszcza, że z moją siostrą nie łączą mnie w tej chwili praktycznie żadne relacje.
Bardzo rzadko czytam polskie książki… Chociaż okładka rzeczywiście nasuwa przyjemne, słoneczne i cieple skojarzenia..
Smak szczęścia, zastanawiające jak różny może być dla każdego, co więcej odmienny na kolejnych etapach życia. 🙂
Dziś mam w pełni ukształtowany smak szczęścia, ale i tak zastanawiam się, jakie nuty przyjmie w przyszłości. 🙂
A co do książki, przyjemnie będzie poznać ją podczas wakacyjnego dnia. 🙂
Kiedyś otrzymałam książkę od tego wydawnictwa i mocno się zraziłam z powodu błędów ortograficznych i interpunkcyjnych. Mam nadzieję, że tym razem porządnie wykonali korektę redakcję.
Niezła książka. Zaskoczył mnie zwrot akcji. Chętnie bym ją przeczytała.
Książka wygląda bardzo ciekawie, chyba się na nią skuszę 🙂
Zaskoczona trochę jestem – bo taka milutka okładka, i tytuł kojarzący się z samymi przyjemnościami, a tu taka dramatyczna fabuła… Mam nadzieję, że przynajmniej wszystko dobrze się kończy!
Hmm, fabuła zapowiada się bardzo intrygująco. Może kiedyś latem wykorzystam większą ilość swobody by zapoznać się z tą książką 🙂
Muszę koniecznie przeczytać, zainteresowałas mnie
Ciekawy debiut. Szczęście ma tyle definicji ile ludzi na świecie 🙂
Przyznam, że nawet z początku byłam ciekawa tej książki, ale z dalszym czytaniem Twojej recenzji poczułam, że coś mi tutaj nie gra i… miałam rację. Zapoznałam się z opisem tego debiutu na LC, gdzie nie znalazło się tyle informacji. Nie zrozum mnie źle, jednak mam wrażenie, że podałaś troszeczkę za dużo treści, nie zostawiając elementów zaskoczenia. Tym samym muszę podziękować, bo to, co było najciekawsze, już wiem.