To My, Rodzice chcemy odpowiadać za wychowania naszych dzieci. Łudzimy się, że mamy nad tym procesem pełną kontrolę. To również My. Rodzice chcemy móc decydować kiedy i w jaki sposób porozmawiamy z dzieckiem o najważniejszych sprawach. A taką jest niewątpliwie śmierć! A co jeśli śmierć nas w tych założeniach ubiegnie? Co się stanie, jeśli pojawi się niespodziewanie na placu zabaw? Tak jak miało to miejsce niedawno w Szczecinie, na jednym z nich?!

W ostatnim czasie stała się tragedia. Znaleziono na szczecińskim placu zabaw zwłoki mężczyzny. Nie istotniej jest to czy był to tylko NN czy też ktoś kogo można byłoby przywołać z imienia i nazwiska. Jednak pomimo, bądź co bądź, ruchliwego miejsca, w którym się znajdowały przeleżały tam kilka dobrych godzin przykryte znaną z kryminałów plandeką. A przecież możemy sobie bez problemu wyobrazić jak bardzo ruchliwy i gwarny jest plac zabaw w ciepły, słoneczny dzień. Pytanie jednak pozostaje jedno, czy rzeczywiście takie pozostawienie zwłok było niezbędne dla śledztwa? Czy małe dzieci świadomie bądź mniej w ten nieludzki, odarty z człowieczeństwa i intymności sposób miały spotkać śmierć na drodze swego życia? Czy tego właśnie chcieliśmy dla pociech?

Nie chodzi o to, aby dziecko trzymać pod kloszem! Przecież każdy rodzic w wychowaniu nie może i nie powinien uciekać od życia, od tego co ludzkie i co może spotkać nas i nasze dzieci w życiu. Chcemy, aby nasze pociechy były świadomymi ludźmi, pełnymi empatii i prawidłowych uczyć budzących się nawet w obliczu śmierci. Chcemy, aby szanowały ludzi nawet jeśli oni już nie żyją. I to poszanowanie oraz odrobina człowieczeństwa należała się też tym zwłoką na szczecińskim placu zabaw. A nie ciekawość, tłum gapiów ofiarowany im przez gapiów…

Jednak w tej sytuacji rodzi się jeszcze ważniejsze pytanie! Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci? To trudny i poważny temat, z którym często my, dorośli, będący rodzicami nie radzimy sobie do końca. Kiedy odchodzi ktoś bliski często nie potrafimy pogodzić się ze stratą, do końca wytłumaczyć przed samymi sobą ten mechanizm i jego nieuchronność. Mamy jednocześnie obok siebie młodego człowieka, który tym bardziej tej sytuacji nie pojmuje.  Najprostszym rozwiązaniem wydaje się tutaj być bycie prawdziwym, nieukrywanie emocji. Nie warto obawiać się łez, przecież przeżywamy właśnie wielką stratę. Jednocześnie rozmawiajmy, rozmawiajmy lub po prostu przeżywajmy nasze emocje wspólnie wspierając się nawzajem z dzieckiem. Wytłumaczmy co i dlaczego się stało, najprościej, najzwyczajniej jak tylko jest to możliwe. Powiedzmy dziecku co oznacza śmierć, czemu to nas spotyka. Kiedy rodzic pokazuje emocje nasze dziecko uczy się być w nich prawdziwym. Dziecko poradzi sobie ze stratą, ze śmiercią kiedy rodzic umie sobie z nią radzić!

Oczywiście nie warto oczekiwać nieuniknionego w naszym życiu, dotknięta przez tragedię czy zwłok na placu zabaw, aby rozmawiać z dzieckiem o śmierci. Jeśli chce się być świadomym rodzicem warto nawet tak ciężkie tematy jak śmierć poruszyć z dzieckiem wcześniej nie czekając na koleje życia. Warto wtedy sięgnąć po książki lub bajki, posiłkując się nimi jako przykładem czy unaocznieniem pewnych sytuacji w życiu człowieka. Rozmowa na temat śmierci jest możliwa nawet ze świadomym 3-4 latkiem, nie wątpię że może i wcześniej. Oczywiście sposób w jaki zrealizujemy tą rozmowę, należy dostosować do wieku pociechy. Rozmowa po lekturze czy bajce, gdzie mamy do czynienia ze sceną straty, śmierci bliskiej osoby bohaterowi może Nas, Rodziców bardzo zaskoczyć! A może pomimo rodzicielskich obaw przed tematem dziecko zaskoczy nas swoją dojrzałością, świadomością czy empatią…

Nie warto czekać, aż śmierć sama przeprowadzi lekcję życia z naszym własnym dzieckiem. Jeśli chcemy mieć rzeczywisty wpław na wychowanie naszego dziecka, nie czekajmy na to, aż zderzymy się z rzeczywistością np. jak na placu zabaw w Szczecinie pięknego, słonecznego dnia. A Wy jak przeprowadzacie takie rozmowy ze swoimi dziećmi? Macie jakieś sprawdzone sposoby czy sytuacje? A może możecie polecić pomocną książkę lub bajkę?

Author

Mam na imię Kasia. Miło mi gościć Cię na moim blogu. Znajdziesz tutaj świat malowany rękami bliźniaków, dłońmi rodziny wielodzietnej złożonej z 5 osób, aromatem smacznej kuchni, ułatwieniami gadżetów czy szminką ust matki-kobiety. Zostaw komentarz, udostępniaj, polecaj dalej lub pisz wiadomości - czekam :-)

4 komentarze

  1. ostatnio zostałam zmuszona, by porozmawiać…zmarła moja babcia, prababcia dzieciaków – znały, modliły się za nią (!), martwiły, że chora…
    zgadzam się, że takie zetknięcie się ze śmiercią, niekontrolowane, szokujące, w takim stylu jest trudne do zaakceptowania

  2. Ja juz zaczynam rozmawiać z Olusiem o śmierci kiedy odwiedzamy bliskich na cmentarzu. Myślę, że tak jak o innych miłych aspektach życia, o tych trudnych też trzeba rozmawiać juz z malutkimi dziećmi.
    Pozostawienie zwłok w takim miejscu bez parawanu pozostawię bez komentarza. Ktoś powinien za to nieźle beknąć.

  3. My dawn o przerabialismy temat smierci z Jasiem, jego dziadek Janek już bardzo dawno nie żyje i jak jedzimy na cmantzr on doskonale wie do kogi i kim był jego dziadek. Ostatnio w dzień dziadka tez z nim rozmawialiśmy.

  4. Ja sie niestety w tym temacie nie spisalam. Jade autem z moja 4letnia corka ona pokazuje na cmentarz i mowi ze czasrm z babcia tu przyjezdza ja na to ze dobrze i ze przychodzi na grub swojej prababci ktora umarla. A ona do mnie ze czemu umarla no to ja mowie ze juz byla starsza osoba i ze tak jest ze jak ludzie sa starzy lub chorzy toumieraja. A ona do mnie z takim przerazeniem , to jak ja mam katar i jestem chora to tez umre. I mnie zacielo staralam sie wybrnac jak najlepiej od tego dnia nie wracala do tematu.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.