Anoreksja czyli anorexia nervosa jest czasami nazywana jadłowstrętem psychicznym. Wiele osób bez większego problemu rozpoznałoby anoreksję, ale w stadium już dość zaawansowanym. Zamykając oczy widzimy bardzo wychudzona osobę, z wystającymi często kośćmi wołającymi przeraźliwie o pomoc otoczenia. Wyobrażamy sobie osobę, która nie chce jeść, unika go jak ognia. Najczęściej zaburzenie to dotyka osoby w wieku 11-20 lat i są to zarówno dziewczęta jak i chłopcy. Niestety 10% przypadków nieleczonych prowadzi do śmierci. Ale czy to jest właściwy obraz anoreksji? Czy rzeczywiście jest to takie czytelne?
Jeśli jesteście ciekawi co tak naprawdę oznacza dla chorego anorexia nervosa warto oprócz publikacji naukowych sięgnąć po pewną niepozorną książkę ostatnio wydaną nakładem przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Karoliny Otwinowskiej i Agnieszki Mazur Dieta (nie) Życia.
Na jej stronicach autorki fundują czytelnikowi podróż wgłąb człowieka dotkniętego anoreksją. Jest to dobrze napisana opowieść w formie pamiętnika. Muszę przyznać jako wiecznie zmęczony czytelnik, iż jest wciągająca i bez żadnego problemu w ciągu tygodnia dotarłam niespodziewanie do jej końca. Na stronicach znajdziemy wszystko… Samotność, cierpienie, potrzebę akceptacji, podejmowane próby walki z chorobą czy też upadek w najgłębszą nicość istnienia. Znajdziemy też porażki zarówno te, które budują i pomagają czy otwierają okno na nowe rozwiązania oraz te, które dobijają, wgniatają w ziemię i nie pozwalają się już podnieść. „Anoreksja niczym srogi oficer wyznaczała reguły mojego odżywiania się (…) Chciałam być jej najlepszym żołnierzem, choć prawdziwe zmagania wojenne odbywały się poza mną, w moim domu.”
Dieta (nie) życia K.Otwinowska i A. Mazur
Autorka z powodzeniem, tak namacalnie i bardzo emocjonalnie pokazuje w książce jak mocna tworzy się więź między osobą chorą a chorobą. To kładzie się ciężkim, czarnym cieniem na wszelkie próby pokonania jadłowstrętu. A dlaczego? Sami zobaczcie: „Miałam poczucie, że im jestem chudsza, tym ONA (Anoreksja) bardziej mnie lubi. Chciałam czuć, że ktoś mnie lubi. Byłam wdzięczna anoreksji. On jedna mnie nie zawiodła (…) Pragnęłam szybko stracić na wadze. Dla niej. By była ze mnie dumna. By mnie nie opuściła.”
Choć jest to bardzo dziwny związek, choroba często dla dotkniętej nią osoby staje się jej kolejnym wcieleniem, alter ego, najlepszym przyjacielem i jedynym powiernikiem kiedy np. w domu coś dzieje się nie tak, kiedy brakuje im akceptacji lub nie potrafią siebie zaakceptować. Najgorszy jednak problem krył się u chorej najbliżej, w jej własnym domu o czym wielokrotnie pisze na stronicach książki… „Dom to nie kawałek podłogi, dach nad głową i meble. To miłość, którą można się ogrzać mocniej niż przy kominku. To spokój, który pozwala usłyszeć bicie własnych serc. To czułość, która jest kompresem na codzienne troski. U nas jednak zapanowały przeciągi uczuciowe, które skutecznie wietrzyły mieszkanie z zapachu miłości.” Książka jest przejmująca i bardzo wzruszająca. Dawno nie miałam okazji tak głęboko zostać zaproszoną do czyjegoś serca, umysłu i świata! Warto sięgnąć po tą książkę! Polecam. Jej koszt to 29,90zł i jest do kupienia w Wydawnictwie Nasza Księgarnia <<TUTAJ>> oraz w większych księgarniach.
8 komentarzy
Anoreksja to ciężki temat i coraz częstszy problem, niestety…
Oj masz rację, temat bardzo ciężki!
Szokujące dla mnie jest to co przeczytałam u Ciebie na końcu – o związku między chorym a chorobą. Teraz rozumiem czemu tak ciężko się z tego wyleczyć.
Powiem Ci że też miałam inne mniemanie o tej chorobie przed przeczytaniem książki
Zawsze byłam osobą szczupłą i nie bardzo miałam się z czego odchudzać – a jednak kiedyś pod wpływem silnych stresów zaliczyłam spadek wagi o ponad 10 kilogramów. Na szczęście wmuszałam w siebie jedzenie, choć wcale nie miałam na nie ochoty, bo inaczej kto wie, czym by się to mogło skończyć. Anoreksja to straszna choroba, o czym świadczą chociażby zgony wielu przeraźliwie wychudzonych modelek, które nie miały żadnych hamulców w dążeniu do "ideału" piękna…
Chyba każda osoba, zwłaszcza jeśli jest to kobieta przechodzi w swoim życiu taki okres wielkiego chudnięcia. Ja miałam taki okres po pierwszej ciąży kiedy zostały ze mnie kości i to dosłownie.
Zastanawiałam sie nad zgłoszeniem sie do zrecenzowania tej książki.. jednak stwierdziłam, że mogłaby ona mieć zły wpływ. Nigdy nie chorowałam na tą chorobę, jednak zawsze miałam obsesje na punkcie szczupłej sylwetki. Może rodzaj pre-anoreksji lub coś w tym stylu. Teraz jako matka, Jako dorosła kobieta czuję, że i tak gdzieś to nadal siedzi w głowie i sie czai..
Wiesz, czy mogłaby mieć na Ciebie zły wpływ raczej wątpię. Książka, przynajmniej mi rozjaśniła wiele rzeczy, przybliżyła chorego od środka dzięki czemu będzie mi łatwiej zrozumieć to co dla mnie niezrozumiałe.