Jesteś mamą? Wiesz, że Twoje serce, Twoja dusza i ciało robią wszystko dla Twojego dziecka, Twojego największego skarbu, dla kogoś kto jednym uśmiechem potrafi rozwiać najciemniejsze chmury dnia codziennego nad Twoją głową. To Twoje dziecko w końcu! Ale czy zrobisz dla niego wszystko???

Zanim zostałam mamą w najśmielszych wizjach nie byłam w stanie wyobrazić sobie tego jak dużo mogę. I nie chodzi tutaj o fakt, że zostałam nagle napełniona jakimiś super mocami podczas porodu, bo to raczej był proces opróżniania niż napełniania. Ale tak zostałam swoistego rodzaju superbohaterem, czyli matką. Jako kobieta z dzieckiem potrafię znieść wiele, bo boję się głośno powiedzieć, że wszystko! Ciiii, jeszcze się ktoś dowie i już znikąd pomocy nie dostanę! Kiedyś słyszałam taką zagadkę: „Nie śpi, nie je, nie pije i się nie myje a żyje? – Matka”  to prawidłowa odpowiedź.
Śmieszne, a może straszne ale jakże prawdziwe. Tak, Matka zrobi wiele dla swojego dziecka, z poświęceniem wynikającym z miłości macierzyńskiej przyniesie ostatni kęs swemu maleństwu i odda mu ostatnią kapotę z własnego grzbietu.
Ale jak sobie poradzić z biedą, przemocą, nieporadnością życiową? Co zrobić kiedy rodzina jest wielodzietna, potrzeby narastają, a Ja, matka nie jestem w stanie już temu wszystkiemu sprostać? W którą stronę się udać, kiedy urzędy stworzone do pomocy obywatelom i wspierania rodzin odbierają im dzieci z biedy? Kobieta potrafi dotrzeć po krańce swego świata, do momentu kiedy pod nogami widzi już tylko przepaść, a wizja rodziny w obecnym kształcie jest już nie do udźwignięcia na jej wątłych i umęczonych ramionach. Więc, któregoś dnia, kolejnego dnia nic nie wnoszącego do jej życia zaprowadziła swoje najmłodsze dziecko do Okna Życia. Po drodze myślała, biła się z wieloma wariantami, ale wiedziała że jak każdego dnia do tej pory i tym razem musi zrobić dla dziecka to co najlepsze! Ale czy, aby na pewno?!
Ten dramat rozegrał się kilka dni temu. Jak Polska długa i szeroka podzielił nas – społeczeństwo na wiele obozów, tych za tych przeciw i tych za, a nawet przeciw. Wylało się wiele hejtu, wiele goryczy. Ja jednak się zastanawiam jak to jest tak naprawdę, tak głęboko w sercu tej matki. Jak głęboko w sercu matki, odpowiedzialnej do tej pory za czwórkę swoich maluchów, musiał się wlać kwas dnia codziennego. Jak to co działo się w niej i wokół mogło spowodować to, iż matka, najbliższa dziecku osoba podejmuje dramatyczną decyzję o jego oddaniu. A gdzie w tym wszystkim jesteśmy MY hejtujący, oglądający świat poprzez szklany ekran kiedy nasza sąsiadka potrzebuje pomocy? Wyrażać opinie jest teraz tak łatwo, tak błogo, tak lekko… A kto przez sekundę choćby stanął i zastanowił się? Ja nie wyobrażam sobie, nie potrafię w swojej głowie stworzyć obrazu tak koszmarnej i beznadziejnej sytuacji iż uznałabym, że to co najlepsze dla mojego dziecka to bycie beze mnie…. A TY? Wyobrażasz to sobie?
A jeśli macie ochotę na inne nasze felietony zapraszam <<TUTAJ>>

20 komentarzy

  1. Ten post skłonił mnie do głębszego zastanowienia się nad życiem. Wyobraziłam sobie moje życie w kilku najgorszych wariantach. I zdałam sobie sprawę, że bez względu na to jak by było źle, nie oddałabym mojej Antosi. Kocham te małe oczka i buzię, która codziennie się do mnie uśmiecha. Ona dodaje mi sił by walczyć z trudami dnia codziennego. Ale nie osądzam tamtej matki. Wolę już okno życia niż zostawienie dziecka na śmietniku gdzie skazuje się je na śmierć. To napewno była dramatyczna decyzja dla niej.
    Ewelina Pieszak

    • Ewelina masz rację, czasami warto zastanowić się nad własnym życiem. Wtedy po pierwsze doceniamy w jakim relatywnie niezłym życiu sobie jesteśmy. Ale zgadzam się z Tobą również w kwestii oddania dziecka, długo siedząc nad tym postem myślałam i nie jestem sobie w stanie wyobrazić co musiałoby się stać abym choćby dopuściła do siebie myśl o oddaniu dziecka. Ale tej kobiecie nie zazdroszczę

  2. Naprawdę nie rozumiem dlaczego aż tak bardzo krytykują tę kobietę.
    To co miała dziecko np zostawić gdzieś w lesie, albo zrobić coś jeszcze gorszego.

    • Też tego nie rozumiem, w obliczu jakiegoś dramatu który przeżywała nie uczyniła tego jeszcze większą tragedią

  3. Nie wiem, w jak trudniej i beznadziejnej sytuacji musiałabym się znaleźć, by zdecydować się na tak dramatyczny, desperacki krok. Ale z drugiej strony jako mama adopcyjna i osoba po studiach związanych poniekąd z pracą socjalną i pomocą społeczną mam pewną wiedzę i doświadczenie i wiem, jakie są realia i warunki życia w niektórych rodzinach. Moim zdaniem ta kobieta postąpiła bardzo odpowiedzialnie i dojrzale. Nie porzuciła dziecka byle gdzie albo – co gorsza – nie zamordowała. Przyprowadziła je do miejsca, które przecież właśnie w takim celu zostało stworzone. Dlatego też daleka jestem od jej osądzania i krytykowania i osobiście uważam, że okna życia faktycznie to życie ratują.

    • Dokładnie to sobie pomyślałam w tej sytuacji, dziękowałam że dziecku nie stała się krzywda kiedy rodzina przeżywa dramat.

  4. Mnie nawet przez myśl nie przeszło, żeby ją skrytykować. Ja jej strasznie, strasznie współczuję. Nie wyobrażam sobie, co musi przeżywać ta matka.

    • Ja też nie potrafię sobie tego wyobrazić choć dobrze że skończyło się tak a nie większym dramatem

  5. Pięknie napisane. Historia tego dziecka jest pewnie trudna, to co zrobiła jego matka było trudne i wymagało od niej wielkiej odwagi. Pewnie chciała dobrze i zrobiła to co podpowiadało jej serce… Bo okno życia jest po to by "żyć". Historia mogła skończyć się inaczej, a skończyła się dobrze. Dobrze dla dziecka, bo matka pewnie cierpi. Mam nadzieję, że kiedyś będzie mogła wyjaśnić dziecku dlaczego.

    • Dziękuję! Wiem, że to był dramat tej rodziny, jaka by ona nie była. Ale masz wielką rację, najważniejsze że nie skończyło się tutaj żadne życie! Bo tak też mogło być, znamy przecież takich historii wiele!

  6. czytałam na ten temat na wielu blogach, ale ja to .. nie oceniam.. i do żadnego obozu nie należę. Chociaż smutne to i trudne

    • Myślę, że jest to dramat tej rodziny. A czy rozwiązanie rzeczywiście jest tym co najlepsze ciężko wyrokować nie znając całości obrazu…

  7. nie jestem hejterem i nie zamierzam nikogo oceniać, pytanie o wyobrażenie też jest średnie – bo dopóki nie jesteśmy w danej sytuacji nie możemy sobie tego wyobrazić, bo nie wiemy jakie instynkty się w nas obudzą, człowiek nie wie jak się bedzie zachowywał w sytuacjach, który po prostu nie przeżyje – wtedy siebie lepiej poznajemy.

    • Masz zupełną rację, ciężko jest postawić siebie w takiej sytuacji której dzięki Bogu, Siłą wyższym czy karmie nie musimy przechodzić.

  8. Trafiłam na 2 bądź 3 teksty z tego hejterskiego obozu.
    Jestem bardzo daleka od wylewania pomyj na tą matkę. Jest we mnie raczej żal, smutek i nurtujące pytanie co musiało się wydarzyć by skłonić matkę do takiego posunięcia.
    Bardzo współczuję tej rodzinie.
    Dobrze napisane!

  9. Również jestem zdania, że nie można oceniać tej kobiety. Nie wiadomo, dlaczego tak postąpiła, myślę że naprawdę musiała być w tragicznej sytuacji, skoro zdecydowała się oddać własne dziecko. Dziękuję Bogu, że nie muszę być na jej miejscu. Wszyscy hejterzy, którym tak łatwo przychodzi ocenianie innych powinni wziąć się zebrać i pomóc.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.