Praca w korporacji jest bardzo specyficzna i wymagająca. Potrzebujemy silnego kręgosłupa moralnego,a by w tym wszystkim się nie zatracić oraz jeszcze większego fałdka na wysokości zadka aby wytrzymać wszystko co nas spotka. Wszystko, czyli wyścig szczurów, reprymendy przełożonych szczególnie te niezawinione oraz kuksańce od kolegów i koleżanek często opychających nas szefowi za garść poklasku i pogłaskanie po mordce. A jak wygląda nasz korporacyjny koszmar? Wyobraźcie sobie taką oto sytuację…
Jesteś w pracy ciągle, stale, nie wychodzisz z niej nawet na 5 minut do toalety. Myślisz, że taka specyfika. No cóż poradzić, przecież nie jesteś pierwszą mającą taką własnie pracę?! No i pewnie nie ostatnią! Więc nie możesz się pożalić, nie powinnaś narzekać ani marzyć o uldze w czymkolwiek. jesteś KORPOMATKĄ, Twój wybór Twoje wrotki.Twoja praca jest z Tobą stale, połączona jakąś niewidzialną nicią. Cały czas dostajesz gradem pytań, szef albo i cała ich nawa czeka, tupie i upomina się o natychmiastowe wykonywanie przydzielonych Ci zadań. Najgorsze jest to, że działania pokrywają się czasowo! W jednym momencie musisz wykonać wszystko, bo szef czeka. A do tego masz też zadania poboczne, lekkie i przyjemne… Jak się poczujesz, kiedy w teoretycznie dzień święty Twój telefon zadzwoni i zada Ci kolejne coś?
Znasz to? Masz takiego wymagającego szefa? Nigdy nie pracowałaś w korporacji więc dopowiesz, że nie masz pojęcia o czym piszę!? Może i racja, bo ja też nigdy nie miałam przyjemności z korporacją przytulić się bliżej. Ale mam z nią wiele wspólnego, a właściwie z pracownikami korporacji.
U mnie dzień wygląda tak samo, jak pod wodzą bardzo absorbującego szefa, wypalającego Twoje siły życiowe do zera. Ja mam nawet trzech szefów. Dzień z nimi nie ma końca, nawet do toalety człowiek wyjść nie może, aby spojrzeć sobie samej w oczy bez towarzystwa. Polecenia i problemy do pokonania nie mają końca. A do tego kiedy tylko śmiesz się pracowniku poskarżyć otwarcie na swój los, który notabene wybrałaś sobie sama podobno w świadomej decyzji… I słychać tylko zewsząd, iż przecież inne kobiety też tak mają, przecież nie jesteś pierwsza! I jakoś dają radę, a Ty nie wiadomo na co się skarżysz?! Przecież te pobudki w środku nocy z wyżynającym się zębem i kującym uchem oraz na kolejną porcję matczynego mleka są częścią Twojego urlopu… Hawaje!!!
Od rana do rana, tak trwam na stanowisku KORPOMATKI. A w środku tego całego rejwachu, wyczerpana matka do zera. Z czasem zadania wykonać potrafię opadającymi rękami, a dzieci pilnuję spod zmorzonych snem powiek. Choć wybrałam sobie taki „los” świadomie, to jednak nijak nie zgrywa mi się on z lukrowym macierzyństwem lansowanym wkoło. Ma to niewiele wspólnego z ochami i achami nad dziecięcymi kupami, kiedy jesteś obrobiona po pachy nimi. Po tym długim, bo niemal 4 letnim, trwaniu w Rodzinie jako KORPORACJI, mam coraz częściej ochotę krzyknąć DOŚĆ!!! Wierzcie mi, chciałabym obdarzać swe dzieci miłością stałą. Ale Salomon ze mnie słaby, może stałam nie w tej kolejce w niebie co trzeba. Nie potrafię w żaden sposób nalać z pustego, bo ciężko kochać wciąż i wciąż kiedy nikt nie wlewa w me serce masy otuchy, nie pomasuje urobionych dłoni po całym dniu. Choć dom mam wspaniały, a dzieci do rany przyłóż wyczuwające bez cienia wątpliwości nastroje swej coraz częściej udręczonej matki nastroje, często docieram do kresu sił. Bo jestem KORPOMATKĄ, pracownikiem wyczerpanym, wypalonym w swoim ukochanym macierzyństwie… A szkoda, bo czas leci i już go nie odzyskam 🙁
Jak sobie poradzić z ładowaniem baterii? Pracownik korporacji, kiedy jest wypalony zostaje wysłany na urlop, aby podładował baterie, odpoczął. Każdy mądry szef wie, że wtedy będzie miał aktywnego, kreatywnego pracownika. A jakoś z mojej korporacji jeszcze nikt nie wysłał mnie na takie przymusowy odpoczynek…
6 komentarzy
Ty masz trójkę także szacunek 🙂 ja mam jednego urwiska 🙂 chłop za granicą przyjeżdża na święta tylko , wiec jak słyszę "a co ty masz w domu do roboty ? Jesteś zmęczona ? Czym ? Przecież nie chodzisz do pracy . . . " – aż się ciśnie na usta " co ty k.. wiesz o pracowaniu " No i TAK 🙂
mnie to zawsze też najbardziej trafia, a jakoś nikt się nie chce zamienić… No ja się pytam czemu? Takie Hawaje przecież!
Podziwiam takie kobiety, ale też z drugiej strony myślę, że każda z nas wybierając taką a nie inną pracę musiała się liczyć z konsekwencjami. Nie od dziś wiadomo, w jakich branżach zostaje się po godzinach, które firmy traktują pracowników jak transformersów…
Oczywiście możemy się spodziewać tego i owego, oczywiście tego że z dziećmi nie będzie łatwo też… Ale nie zawsze i nie wszystko jesteśmy w stanie przetrwać samotnie walcząc z tym co nas spotyka
Oj rozumiem Ciebie tak mocno!
Dzięki, bo czasami wydaje mi się jakbym była jedyna taka!