Witam wszystkich serdecznie! Dziś już 3 post w ramach projektu KUMULACJA SZCZĘŚCIA. Po raz kolejny udało się nam gościć u wspaniałej rodziny cieszącej się bliźniętami. I po raz kolejny zaszczycił nas swoją opowieścią Tata – Marcin. Notabene, przyznam się że nie wiedziałam że tak wielu fajnych tatusiów prowadzi jeszcze fajniejsze blogi! A wiec zapraszam serdecznie w nasze progi!
MnT: Skąd Jesteście, czym się zajmujecie się, na co dzień?
Scinki: Pochodzimy z Krainy Podziemnych Pomarańczy, czyli Poznania. Od ponad 10 lat razem z żoną pracujemy w tej samej instytucji, obracając się wśród ludzkich tragedii, smutku, łez i zniszczenia. Dom to nasza odskocznia od szarej codzienności, w którym zawsze, jest głośno i wesoło.
MnT: A kogo możemy poznać w waszej rodzinie?
Scinki: Marcin – schludny perfekcjonista, badacz ludzkich zachowań, dyżurny społeczny obserwator, nieprzewidywalny w każdej sferze życia, piewca życia na chillout’cie, kreator szalonych pomysłów. OGIEŃ.
Nina – opanowanie, spokój, samokontrola, istny Mistrz Shaolin. Roztacza nad całą czwórką szczególną opiekę, bezkonfliktowa o dużej sile wytrzymałościowej. WODA.
Cynamon – producent tysiąca pomysłów na minutę, zorientowany na głównie trzy rzeczy: Fun, Fun i Fun. Szalenie emocjonalny. Cechuje go ogromna wrażliwość, uczuciowość, a jednocześnie ogromna wewnętrzna siła i odwaga. SERCE.
Yahoo – chłodny, przewidywalny, matematyczny, przeprowadzi zawsze na Tobie chłodną analizę, wie dokładnie, jakie są Twoje potrzeby i powie zawsze to, co chcesz usłyszeć. ROZUM.
MnT: Jak zareagowaliście, kiedy otrzymaliście wiadomość, iż spodziewacie się bliźniaków? Czy wiąże się z tym jakaś historia?
Scinki: To była kumulacja szczęścia! To było jak wygranie losu na loterii! Ciąża nie była żadnym zaskoczeniem, tylko oczekiwanym stanem. Plan był taki, że wyznaczamy datę ślubu, w miedzy czasie bronie tytuł magistra i zabieramy się za robienie dzieci, tym bardziej że wśród znajomych zajście w ciąże było problemem natury biologicznej. Termin ślubu mieliśmy na wrzesień, więc w czerwcu z myślą, że starania pewnie potrwają kilka miesięcy, wzięliśmy się ostro do roboty. W życiu bym nie przypuszczał, że idąc do ślubu Nina będzie już w drugim miesiącu ciąży. W lipcu jeszcze się wkurzałem, że jak można tyć przed ślubem, jak wszystkie kobiety raczej chudną do ślubu. W końcu przeszła taka myśl, żeby iść po test ciążowy. Wyszedł negatywny. Po kilku dniach znowu poszedłem po test – wynik pozytywny, i okrzyki radości. Poszliśmy razem do ginekologa, który potwierdził, że jest ciąża i rozmazując jeszcze bardziej żel na brzuchu powiedział, że trzeciego dziecka nie widzi. JAK TRZECIEGO? Lekarz był przekonany, że wiemy, że to ciąża bliźniacza. Wyszliśmy od lekarza, nogi mi się ugięły z wrażeń, a mojej dumy i szczęścia nie potrafię opisać tutaj. Zadzwoniłem zaraz po całej rodzinie szczęśliwy. Jedyne, czego się wystraszyłem, to myśli, czy na pewno nie będzie trzeciego dziecka w brzuchu. Ucieszyłem się ogromnie z bliźniaków, ale wystraszyłem się, że mogłyby być trojaczki.
MnT: Jaki był najpiękniejszy oraz najtrudniejszy moment w ciąży bliźniaczej?
Scinki: Zacznę od tego, że całą ciążę Nina przeszła idealnie. Chwileczkę. NINA! Jaki miałaś najtrudniejszy moment w ciąży!? NINA: Ja nie miałam trudnego momentu. Ok, NINA! Też tak napisałem. NINA! A jaki miałaś najpiękniejszy dzień. NINA: Jak już dzieci wyszły z brzucha. Teraz JA: Dobra, najpiękniejszy dzień był, jak pojawił się „efekt rączki”, kiedy małe rączki napierały na naciągniętą skórę i można było ich dotknąć przez skórę. A najtrudniejszy jak Ninę wypchnięto z tramwaju i upadła brzuchem na ziemie. To było w 4 miesiącu ciąży i wtedy podjęliśmy wspólnie decyzję, że kategorycznie koniec z chodzeniem do pracy. Właściwie to był jeszcze jeden trudny moment, z racji tego, że nie było już poważniejszych przypadłości, na dwa miesiące przed końcem ciąży, na brzuchu zaczęły się pojawiać ogromne krwiste czerwone szeroki rozstępy. Nina to przeżyła bardzo, do dzisiaj przeżywa, ale to oddzielny temat. Dzieci urodziły się w 9 miesiącu i ważyły 2.680g i 2.760g.
MnT: Jak sobie poradziliście, jako rodzina z przyjęciem dwójki maluchów jednocześnie?
Scinki: Przede wszystkim sprzedaliśmy w ciągu 6 miesięcy kawalerkę i kupiliśmy mieszkanie 3 pokojowe. Pierwsze 6 miesięcy na 36 m2 to była Sodoma i Gomora. Kruki i wrony zlatywały się na balkon do osranych pieluch, bo już
nie było, gdzie tego trzymać. Z dziećmi przyjechaliśmy do domu w Wielkanoc i kiedy zatrzasnęły się drzwi po moim ojcu, zostaliśmy zupełnie sami. Wszystko przygotowane, tiaa, tylko w folii. Pielęgniarka środowiskowa miała przyjść dopiero za kilka dni z uwagi na święta. Nie czekałem na nią, sam wziąłem bliźniaki i je wykąpałem w wanience, zrobiłem im pępek gencjaną, naoliwiłem małe ciałka i włoski i ubrałem. I tak mi zostało oprócz pępka,
który odpadł u jednego po tygodniu a u drugiego po 4 tygodniac dopiero, (więc jakby, co tutaj się nie ma, co martwić). Do roczku ja kąpałem dzieci później już przejęła to żona.
MnT: Czego najbardziej obawialiście się, jako rodzice bliźniaków? Czy obawy się potwierdziły?
Scinki: Wiedzieliśmy, że mamy siebie, że możemy na siebie wspólnie polegać, więc żadnemu z nas nie przeszła myśl, że sobie nie poradzimy. Myślę, że byliśmy, jesteśmy po prostu dobrym zespołem i każdy podzielił się swoją rolą najlepiej jak umiał. Były takie rzeczy dnia codziennego, które mnie przerażały. Strasznie się bałem tzw. śmierci łóżeczkowej i ciągle w nocy kontrolowałem obsesyjnie dzieci, czy oddychają. A drugą obawą było, czy nie otrułem własnego dziecko, ale o tym w kolejnym punkcie.
MnT: Czy bliźniaki to kumulacja szczęścia, czy też problemów i wyzwań?
Scinki: Zdecydowanie kumulacja szczęścia, a czy problemów i wyzwań, ciężko tak naprawdę odpowiedzieć, bo czasami może być tak, że jedno dziecko może być bardziej absorbujące i stwarzać więcej problemów niż dwójka razem wzięta. Moje bliźniaki dobrze się chowały, nie stwarzały takich problemów żebym sobie włosy rwać z głowy. Z takich małych wyzwań to na pewno karmienie, kiedy jeden z bliźniaków kończył pić mleko, drugi się budził na jedzenie, a jak kończył drugi to pierwszy się budził.
MnT: Czy udało się Wam karmić maluchy naturalnie?
Scinki: Bliźniaki były karmione mlekiem w proszku, najtańszym, jakie było wtedy na rynku (tutaj była by nazwa jakby mi sponsor tego mleka zapłacił) za 9 zł. Dlaczego? To się nadaje na oddzielny post. Nie, nie pomyliłem się z odżywką białkową dla sportowców.
MnT: Jakie najdziwniejsze, najśmieszniejsze lub najbardziej denerwujące wypowiedzi i rady na temat bliźniąt usłyszeliście, jako rodzice?
Scinki: Najbardziej denerwująca: O bliźniaki, jakie śliczne, ale żal mi państwa, wypowiedziane z politowaniem na twarzy. Zawsze wtedy wkurzony opowiedziałem, że to nie prawda, że wcale nie jest tak ciężko.
I jak słyszałem matkę z jednym dzieckiem obok, jak opowiadała jak jest wykończona, że ledwo na nogach stoi, że dziecko ją wykańcza, a ja obok z dwójką.
Najśmieszniejsza:, O jakie ładne dziewczynki.
Najdziwniejsza: Oj by tylko ktoś spróbował coś nie tak powiedzieć.
MnT: Jakie akcesoria, gadżety, czy rozwiązania okazały się najbardziej przydatne przy dwójce maluchów?
Scinki: Nie będę tutaj oryginalny pisząc, że podgrzewacz, jednak częstotliwość jego używania powodowała jego zepsucie. Tak naprawdę numer jeden była kuchenka mikrofalowa – A zhejtujcie mnie za to – tu się liczył przede wszystkim czas, a do mikrofali wkładałem dwie butelki na raz i w 40 sekund miałem ciepłe. Numer dwa to był wyparzać na 6 butelek, ale w sumie też długo nie pociągnął, wystarczająco w każdym razie, żeby potem wrzątkiem tylko przepłukać. Butelki antykolkowe też zdały egzamin, tym bardziej, że ja mam dwóch chłopaków, kto ma, ten jest w temacie, ale nie patrzyłem, czy są z plastiku, który zabija tylko czy są funkcjonalne. Mata dżungla, z zawieszonymi grającymi zabawkami i lusterkiem i leżaczki, ale chyba się nie bujały, bo te bujające pewnie droższe były. Było takie akcesorium, które bardzo chciałem mieć, ale nie mogłem nigdzie dostać, i gdybym je miał, to bym nie upadł na twarz. To byłą SMYCZ, taka dla dzieci, to by mi się wtedy przydało, ach.
MnT: Czy macie jakąś radę dla par spodziewających się bliźniaków?
Scinki: Tak, oczywiście. Zepnijcie pośladki porządnie tak do 3 roku życia, a potem to wy będziecie królować. Bliźniaki w końcu zajmą się same sobą, będą się ze sobą bawić, a wy na tym skorzystacie. Mało tego na otuchę jeszcze wam powiem, że bliźniaki rozwijają się szybciej, bo same od siebie papugują wiele rzeczy, szybciej mówią, szybciej chodzą, bo jeden chce robić to, co drugi. Co tu dużo pisać: Będzie dobrze! Nawet lepiej!
Dziękuję Ci serdecznie Marcin za wywiad.
Jeśli porwał Was Jego humor, sposób patrzenia na świat to zapraszam do przeczytania bloga <<TUTAJ>> oraz zaglądania na Scinkowego Facebook-a <<TUTAJ>>. A jeśli nie znacie pozostałych wywiadów, zapraszamy do lektury <<TUTAJ>>. To co widzimy się za tydzień?

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.