Wiele książek daje podwaliny pod ekranizacje czy to kinowe czy też telewizyjne. Gro z nich jest świetna, czasami nawet wybitna, podejmuje ciekawie wątek budowany przez autora pierwowzoru książkowego. Bywają też historie odwrotne kiedy to książka próbuje opowiedzieć już zekranizowaną historię, ale o tym zdecydowanie innym razem…

Serial znają już wszyscy, chyba?! Jak zawsze Amerykanie „skradli” dobrą historię i zbudowali na niej wspaniałą serialową opowieść. Muszę powiedzieć, że serial wciąga, jest uzależniający. Ma mistrzowsko prowadzone napięcie, achy i ochy możecie przeczytać o nim w przepastnych internetach.

Ale czy wiecie, że istnieje o tym samym tytule House od Cards książka napisana przez Michaela Dobbs? Proza ta powstała przed tak znanym serialem i jest jego pierwowzorem, ale czy kopalnią takich samych emocji??? Dzięki Księgarni Matras miałam okazje się o tym przekonać na własnym umyśle. A jak już powszechnie wiadomo, ja matka trójki maluchów poniżej 4 roku życia potrzebuję intensywnych doznań literackich, aby przeczytać nocą więcej niż 2 linijki tekstu.
I jak było? Początkowo nieufnie, trochę klucząc wokół okładki z dłonią zakrwawioną w uścisku patrzyłyśmy na siebie nawzajem z lekturą. Przejrzałam ją, marząc o odskoczni pomiędzy literami w postaci obrazów, nie znalazłam. Zapowiadała się więc walka o każdą kolejną kartkę, pomyślałam. Ale cóż to, zanim się obejrzałam wybiłam nam setna strona. Wspierana o poduszkę głowa, w ciepłym świetle nocnej lampki wcale tak chętnie nie opadała… A środki komunikacji miejskiej pokochały te zapisane ściśle stronice, składając kolejnych wrażeń spełnione (!!!) obietnice.
Każdy rozdział zaczynamy od wstępnej myśli przewodniej. Już same one zebrane w pełnym wachlarzu stanowią ciekawą opowieść o naturze człowieka w szczególnej odmianie zwanej zwierzęciem politycznym. I tutaj, choć gościmy w Westminsterze w Wielkiej Brytanii, szybko dajemy się porwać toczącej się walce – walce o władzę. Choć może podsycana tylko niespełnionymi ambicjami… Można by rzec: „Strzeż się tego który stoi za Tobą, ponieważ ma najlepsze miejsce aby wbić Ci nóż w plecy”. A w toku opowieści i my sami, również obecnie zatopieni w politycznych wodach płynących wartko w stronę wyborów zastanawiamy się czy: „Prawda leży w rękach redaktora naczelnego” – chyba czasami dość nieświadomie dajemy się wodzić za nos otoczeniu, patrząc na rzeczywistość oczami świata, a nie własnymi. Ale co jest prawdą, kto gra i dlaczego właśnie na tą nutę? Czy i my czytelnicy, obserwatorzy, wyborcy nie jesteśmy czasem wodzeni za nos lub też inne części ciała? Bo „czas na zmianę przychodzi wtedy, kiedy nie można już jej się oprzeć. Innym słowy, kiedy trzymasz faceta za jaja i mocno ciągniesz, zawsze za tobą pójdzie…”

Polecam tą wciągającą opowieść, która dziwnie stawia niewypowiedziane wprost pytania drążące nasze zaangażowane w życie umysły. Do kupienia w Księgarniach Matras za 39,90zł <<TUTAJ>>

4 komentarze

  1. Ja uwielbiam ten serial. A ponieważ jestem PR-owcem, to jest to świetna pozycja do pogłębienia wiedzy w tym temacie. PR jest pokazany tam mistrzowsko, to esencja naszych czasów i coś czego powinni uczy się nasi politycy – bo przecież kłamać to też trzeba umieć :P. Książki nie czytałam i chyba w obecnej chwili nie przebrnę przez nią, bo czasu mam jak na lekarstwo. Ale cena jest całkiem niezła, więc może za kilka tygodni się za nią wezmę. Pozdrawiam

    • Masz rację, ten serial jest wspaniałym polem do nauki własnie PR-u i mocy przekazu. Oj z czasem to i u mnie słabo, ale jak coś Cię wciąga to nagle okazuje się że potrafisz go wyczarować znikąd.

  2. Oglądałam pierwszy sezon i bardzo mi się podobał. Potem miałam przerwę i przeskoczyłam przez pomyłkę na 3 sezon. Obejrzałam dwa odcinki i muszę wrócić do drugiego. A książkę widziałam kilka razy i chyba się skuszę.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.