Dydek, Ciumol, Ciumkacz, Zatyczka, Druga Cyca, Uspokajacz…. Wiele jest przezwisk na ten jeden przedmiot towarzyszący większości rodziców i ich pociechą na początku ich wspólnej drogi. Jak wiele jest rodzajów smoczków, tak wielki jest spór miedzy przeciwnikami a zwolennikami tego produktu. Podawać czy nie podawać? Zgryz się psuje! Dziecko później zaczyna mówić! Może być bardziej wycofane! Smoczek zastępuje pierś i zmniejsza jej zapotrzebowanie u dziecka!
Oj wierzcie mi, że to ostatnie chętnie powitałabym jako prawdę! Ja i moje wiecznie potrzebujące bliźniaki. Tak podaję im smoczek. Widzę jednak pomiędzy chłopakami sporą różnicę. Oluś jest z tych bardziej potrzebujących przytulania, dotyku, więc i bardziej opiekuje się swoją Dydką, czy też mocniej o nią walczy. A Franek potrzebuje smoczka dopiero jak jest bardzo zmęczony, kiedy ma jakiś problem z zaśnięciem, a ja, zła matka, nie mam już siły podawać mu wymęczoną i opróżnioną pierś w formie przytulanki.
Smoczków jest wiele rodzai, począwszy od tego z jakiego materiału są wykonane, poprzez kształt, kolorystykę czy to iż mogą choć nie muszą mieć uszko.
Tym razem trafiły do nas smoczki od firmy NUK z serii Classic. Otrzymaliśmy do porównania po jednej sztuce wykonanej z silikonu i jednej z lateksu. Oba modele są ładne, cieszą oko chyba bardziej rodzica niż samego użytkownika. Bliźniakom jakoś kolor nie okazał się być istotnym. Mi bardziej przypadł do gustu ten z czerwieniom, ze względu na to iż wyrazisty kolor łatwiej jest zlokalizować w czasoprzestrzeni pokoju z zabawkami czy przepastnej, wózkowej torebki. Samo odbiór smoczka przez maluchy jest bardzo pozytywny, chętnie po niego sięgają. Widać jednak, że bardziej preferowały ten wykonany z silikonu niż lateksu. Niestety smoczek z lateksu łatwiej łapał wszystkie kurze z miejsca, w które został rzucony przez malucha niż ten silikonowy. W związku z tym ten drugi jest łatwiejszy w utrzymaniu w czystości.
Oba modele są bardzo wytrzymałe, zostały niezliczone razy wyszarpane, rzucane czy przygniatane zabawkami na wszelkie sposoby i nie noszą praktycznie żadnych znaków zużycia. Łatwo jest je zamocować do standardowej zaczepki do smoczka czy to za uchwyt czy też za nasadę. Ułatwia to życie każdemu rodzicowi, który wie co to znaczy mieć 40 smoczków w użyciu i ani jednego pod ręką czy w zasięgu wzroku kiedy dziecko płacze w wniebogłosy przy okazji usypiania…. A znalazł ktoś taką zawieszkę, którą maluch nie odczepi? Ja jeszcze niestety nie:( Smoczki NUK oczywiście zostaną z nami na dłużej, warte są Waszej uwagi!
Dziękujemy firmie NUK za możliwość zapoznania się z produktem.
4 komentarze
Też używamy NUKa według Bąbla najsmaczniejszy 😉
U nas mówimy Duduś, z 3 ostał się 1 i dziękuję temu kto wymyślił zapinki.
Dokładnie, wynalazek matczynego żywota
Ale fajne urwisy 🙂
Dzięki