Zostajesz szczęśliwą małżonką swego ukochanego mężczyzny. Jesteście w końcu razem, w swoich czterech ścianach bez różnicy czy to tylko cztery ściany dosłownie czy w przenośni. Jesteście szczęśliwi, bo w tym partnerskim układzie jest dużo miejsca na Waszą osobistą przestrzeń, każdy z Was ma coś dla siebie. Nikt nikomu nie wchodzi na odcisk. Jesteście razem, ale tak na spokojnie, trochę z dystansem. Jest fajnie, jest czas na zabawę i pracę i rozmowy nocą przy lampce wina. Jest wszystko czego pragniesz i zastanawiasz się czemu tak długo zwlekaliście z tą decyzją… Nawet te porozrzucane skarpety zbierane co rano jakoś nie kolą w oczy, a miały być nie do przyjęcia?!
Przychodzą do Waszej małej komórki społecznej dzieci, jedno lub kilka, naraz lub co jakiś czas. I życie się zmienia. Już nie ma często miejsca na własną przestrzeń. Nawet prysznic bywa rozliczany na minuty, jak na jakimś campingu w opcji wrzuć monetę. Każdy jest zapracowany, bo dzieci to wielkie obciążenie dla budżetu. Walczycie, o lepsze jutro, o to aby było za co zjeść czy zrobić opłaty. Walczycie cały tydzień, wypruwacie z siebie wszystko do ostatka.
zdjęcie z mwb.com.pl
I nastaje niedziela!
Niby dzień jak co dzień! Ależ nie! Ten kto tak pomyślał, po prostu nie jest rodzicem. Nie wie, że niedziela jest najgorszym dniem w tygodniu. O ile, kiedy jesteście tylko parą, rzeczywiście stanowi dzień odpoczynku, kanapowania, wycieczek, grillowania czy innych ulubionych przez Was czynności. O tyle jeśli macie dziecko okazuje się dniem szarpaniny. Oczywiście nie szarpania dziećmi, ale szarpania się ze sobą samym i pomiędzy sobą. Każdy chce odpocząć po harówce całego tygodnia, każdy chciałby nabrać sił na następny tydzień wyzwań przed nim. Niby z boku patrząc, każdemu się należy… Ale okazuje się, że nie jest tak do końcu. Że dzieci swoimi wrzaskami potęgują męczarnie i tak sfrustrowanych rodziców. Że każdy stukot upuszczonej zabawki czy skakanie budzi najgłębiej skrywane pokłady złości. 
zdjęcie z razem50plus.pl
Niedziela to pole bitwy. Każdy próbuje ugrać coś dla siebie, wyrwać drzemkę lub leżenie na kanapie. Dziwnym trafem zazwyczaj zapomina się o tym, że niedziela jest dla rodziny. Że powinno się ją spędzać wspólnie, w jako takiej zgodzie, bez ciśnienia na drobnych lenistwach. To z reguły w ten dzień okazuje się jak słabe podwaliny małżeńskie ma nasza rodzina, jak bardzo jest związkiem wyszarpujących sobie coś ludzi. Niedziela jest jak pole minowe, nigdy nie wiesz czy ten opadający własnie na dywan klocek albo wytarte masło w kanapę nie wywoła kolejnej wojny domowej. 
I jak ją przetrwać bez ofiar? Jak zrealizować plan pt. Rodzinna Niedziela? Jak to zrobić, aby te uciekające nam niedziele pomiędzy złością, krzykami i frustracją nie okazały się jedynym czasem, który mogliśmy w pełni ofiarować naszym dzieciom? No jak rozwiązać to co wydaje się nie do przejścia?? No jak??

13 komentarzy

  1. Skąd ja to znam! Kasiu- imienniczko! Jakbyś opisała moją niedzielę 🙂 i chyba nie ma złotego środka…:/ my staramy się raczej wszystko po połowie robić, choć i wtedy czasem wszystko "wybucha"…:)

    • oj tyko czemu w tym wszystkim jest wsadzony podpalony ląd?! Bardzo żałuję, że nie mogę powiedzieć iż zazwyczaj niedzielę spędziliśmy razem, lekko i cudownie:(

  2. Oj i ja to znam:-)
    Niesamowicie drażni mnie np.mąż przed TV mimo,że przecież pracuje ciężko cały tydzień ,i ja to wiem ale kurcze to że nie pracuje nie znaczy że się całymi dniami wyleguje.I też w taką niedziele chciała bym poleniuchować:-)
    Wybuchnąć potrafię nawet o paprocha na dywanie:-)
    Z tym,ze teraz i tak jest lepiej,dziewczynki dość duże wiec i uwagi takiej jak kiedyś nie potrzebują.Same się bawią i na upartego poprzeć można 🙂

  3. A ja właśnie lubię niedziele. Może dlatego, że w tygodniu mąż dużo pracuje, więc w niedziele nie chce nam się kłócić. A i dziecko przy tacie jakieś grzeczniejsze 🙂

    • oj u nas odwrotnie bo tata pozwala na wiele więcej niż mamusia. Ja też lubię niedziele ponieważ sprawiły iż pokochałam poniedziałek:)

  4. Czy my się znamy? Wypisz wymaluj sytuacja z naszego domu.
    Zaintrygowały mnie Twoje pytania na koniec. No bo jak? A może wybrać sobie inny dzień niż niedziela – np jakiś wieczór w tygodniu i zaznaczyć, że owszem w niedzielę możemy (choć nie wiem czy to się da) nie marudzić, że inni korzystają, ale w ten wieczór jest czas tylko dla nas na wypoczynek.

    • W sumie racja, jakoś tak nam się ta niedziela utarła, iż to dzień odpoczynku i zazwyczaj tydzień naszej wytężonej pracy na to wskazuje. Ale może rzeczywiście warto pomyśleć o jakimś innym dniu?! Chwili tylko dla siebie

    • ja też czekam na lato, wyrzucę na ogród i niech się zabijają:) Chyba nie tylko my się w niedzielę nie możemy porozumieć….

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.