Jest już ciemno, w noc niejedną. Otoczona chaosem dnia siedzisz patrząc tępo w ścianę czy sufit. Wiesz, niestety, Ty to wiesz z doświadczenia dni poprzednich, że nic nie ulegnie zmianie. A na pewno nie zmianie na lepsze! Więc jest już ciemno, a Ty zamiast zasnąć masz kłębowisko wijących się w głowie myśli. I czujesz jak w żyłach Twoja krew zgęstniała, stała się tak bardzo ociężała i zatruta nienawiścią. Nienawiścią właściwie do samej siebie, do tego gdzie powiodły Cię Twoje ścieżki. Choć pamiętasz tą chwilę kiedy podejmowałaś najważniejsze decyzje swego życia, masz niejasne poczucie, że przed Tobą jeszcze parę ciężkich do zgryzienia.
Obraz z infinitebehavioral.net |
Już nie marzysz, choć takie miałaś plany niebotyczne. Już nie czujesz tych skrzydeł, które co wieczór rozwijała Twa dusza. Już nawet nie wiesz czy jeszcze ją masz, ukrytą gdzieś przed zalewającą Twe serce zgryzotą. Każdego dnia walczysz, choćby o prysznic. Wiesz, że to głupie, bo on w życiu matki powinien Ci się należeć jak psu przysłowiowa buda. Ale każdego dnia walczysz, próbujesz wyrwać coś dla siebie. Czujesz, że często stanowisz dodatek do swoich uroczych pociech? To bardzo frustrujące, kiedy każdy pyta tylko o nie! A Ty, no cóż jesteś tylko dodatkiem, cyckiem karmiącym i dłonią przewijającą.
Nienawiść do siebie zalewająca każdą Twą komórkę drąży Twe serce jak woda skałę. Już jest tak blisko, aby pochłonąć Cię całą. Jest jej tak wiele, że byle uwaga uwalnia lawinę krzyku, kłótni, poniżenia siebie lub otoczenia. A otoczenie nie rozumie, nie widzi problemu. I nie pomoże serwując Ci wykończonej, wsparcie w postaci zapewnień, że świetnie sobie radzisz!? Nic to nie pomoże kiedy przez ostatnie tygodnie jedynym Twoim wyjściem bez dzieci jest pójcie do toalety!!!!!
Tylko gdzie Ty w tym wszystkim, co się z Tobą stało???
A nienawiść do siebie Cię toczy od środka… I już pulsuje, nawet jak zamykasz zmęczone całodzienną walką oczy. I tak już cicho, dość niewyraźnie błagasz o litość… Niech mnie coś trzaśnie, abym oddechu łapać już nie musiała, abym może choć w ten sposób innych przekonała, że od dawna duch mój już nieżyw:(
I miłości brak w sercu. Bo jak kochać innych kiedy samemu siebie się nienawidzi?!
zdjęcie z sheknows.com |
Tyle się mówi o tym, że małe dziecko przynosi olbrzymie zmiany w naszym życiu. Niewątpliwie jest to najprawdziwsza z prawd, a ten kto temu zaprzecza albo dzieci jeszcze nie posiadł albo sam siebie okłamuje. Wielkie zmiany jakimi raczy nas rodzicielstwo, wprowadzają ogromny zamęt w dotychczasowych rolach w małżeństwie, w podziałach zadań. To właśnie rodzicielstwo weryfikuje fakt, czy były one może tylko fikcją. Pomimo tego, że samo spojrzenie na dziecko powoduje w matce wybuch pozytywnych, najczęściej, uczuć stanowi ono ciężką próbę dla związku. Niestety nie każdy związek wychodzi z niej obronną ręką, a chyba żaden bez najmniejszego draśnięcia?! Warto ofiarować sobie nawzajem drobnostki, bo na wielkie wyjścia maluch nie pozwala. Warto ofiarować tej drugiej osobie odrobinę wolności, aby po locie na skrzydłach duszy wróciła z czułością pielęgnować domowe ognisko. Warto nie zagubić w tym wszystkim samego siebie, patrząc czysto egoistycznie! Tylko zadowolony, kochający siebie rodzic spełniony w związku może nauczyć wspaniałej miłości swoje dziecko.
A Ty? Bliżej Ci do toczonej nienawiścią do świata i przede wszystkim samej siebie matki? A może uporałeś się ze zmianami jakie w Waszym życiu przyniosło rodzicielstwo? Metoda? Chyba najprostsza – MIŁOŚĆ!!!
3 komentarze
Świetnie napisany tekst, prawdziwy i zrozumie go tylko druga matka małego dziecka, której świat wywalił się do góry nogami..
miłość to podstawa, bo jest ciężko, a nikt o tym nie mówi.
Pozdrawiam
Marcelka Fashion
😉
Dzięki i chyba coś w tym jest, że nie zawsze otoczenie umie odczytać nasze wszystkie sygnały
Super tekst! Sama niejednokrotnie toczę ze sobą nocne walki… i z dzieckiem nie chcącym spać. A miało być tak pięknie! Staram się lepiej Cię poznać przed sobotnim spotkaniem mam blogujących w Szczecinie. I żałuję, że wcześniej nie miałam czasu! Do zobaczenia 🙂