Każdego wieczoru, kiedy w domu pobrzmiewa delikatne pochrapywanie, proszę Cię Panie
Przed położeniem mej głowy strapionej w poduszki puch pościelony, proszę Cię Panie
Kiedy kolejny raz usłyszę o swej osobie słów ból ogromny, proszę Cię Panie
Daj mi siłę aby wytrwać w tym co mi zsyłasz w tym ogromie.
Kiedy już sił mi nie starcza i chęci do walki jakże zabraknie
Proszę Cię Panie, usiądź obok mnie ukradkiem
Niech Cię poczuje me serce zbolałe
Niech me ramiona odpoczną pod Twym cieniem
W tym tylko naszym wieczornym co dzień rytuale.
obraz z brewiarz.pl
Wiem, że nie dajesz nam więcej, niż udźwignąć możemy
Ale gdy końca tych utrapień nie widzę, nie wierzę że drogę prostą jeszcze znajdziemy,
Kiedy zatopię się w błękicie oczu mych synów malutkich
Znów me ciche błagania zanoszę, tak skromnie, nieśmiało, po cichutku…
Proszę Cię Panie nie dla siebie już, lecz dla nich
O wielką miłość, nie tylko matczyną co ich otoczy
O dziecięcą chęć poznawania świata na własne oczy
O otwartość umysłu na przygód tak wiele
O bycie dobrymi mężami i ojcami – może to za wiele?
Lecz Panie mój Panie, Ty wiesz najlepiej
Co każda matka skrywa w swej duszy…
Choć trochę, choć chwilę czy mrugniecie okiem
Poświęć tylko dla niej, niech poczuje się lekkim obłokiem
Niech choć chwilę jedną o codzienności zapomni
Niech potrafi się cieszyć radością ogromną
Niech odpocznie zziajana wieczorem
I niech z radością szeptań anielskich dokoła uśnie otulona…