Była sobie pewna legenda opowiadana wśród ciężarnych i młodych matek. Zazwyczaj snuta ściszonym głosem przy blasku ich oczu wpatrzonych w siebie wzajemnie w szkołach rodzenia. Taka opowiastka spijana dosłownie z ust bardziej doświadczonej na drodze macierzyństwa. I jak wiele tego rodzaju opowiastek traktowana często jak mit, jako fikcje literacka, a co najwyżej pobożne życzenie…
A legenda ta głosi wieść o dziecku, bardzo szczególnym młodym człowieku. Oto porodzisz dziecię ze swego ciała, trochę lub bardziej porodem obolała. I otrzymasz je w swe dłonie i poparzysz na nie. Miłością od pierwszego wejrzenia zapalasz, choć utrzymywałaś ze takowa nie istnieje! Ale to wcale nie o Ciebie tu chodzi, a o to male zawiniątko, niemowlątko które trzymasz w dłoni. Dziecko to jak wieść legendy niesie, nowe w Twe życie wniesie. Świat Ci przewróci do góry nogami, się okaże ze to my się myliliśmy chodząc wcześniej sufitami. I to maleństwo wiele, jak mówi legenda, nie potrzebuje. Tylko zje i śpi, pieluszka wymienić mu trzeba. Jest cichutkie jakby go nie było, nocki prawie od narodzin przesypia. Aż chodzisz do łóżeczka i sprawdzasz czy sapie, czy dycha… Pogada, uśmiechnie się, nie plącze no chyba, ze piersi dostarczyć nie raczysz! Kolek nie uwidzisz, wiec jesz co dusza zapragnie. I chowasz w domu dziecko jakby go nie było wcale. Takie legenda wychowanie rodzica bezstresowe obrazuje. Człowiek chce wierzyć tym marom i czarom, ze i on spokój w dziecku odziedziczy. Nie spodziewał się jednak takiej dziczy jaka w synu nastała. I nigdy by innym matkom nie uwierzył, że dziecku – legendzie na świecie życie się należny. Do dnia bliźniaków narodzenia, nie wierzyłam w te ludy, legendy bajdurzenia. Dopiero one mi pokazały, ze i sen i czas matce się należy.
A czy dobra kobieto i mężczyzno zacny, czytając tych slow kilka. Możesz pochwalić się tym, iż masz w domu człowieka legendę? Niedoścignione marzenie par wszelakich? Ja swój ideał podwojony w nagrodę chyba otrzymałam, tak mi mój kochany Jasio życie animował od dnia narodzenia… 🙂
10 komentarzy
ale cudne bobaski !
dziękuję
Cudnie napisane 🙂 Naszą legendą była Olunia <3 Cichutka, spokojna, przeciwieństwo starszej Roksanki, z którą nie jedną noc przepłakałyśmy wspólnie nad kolką. Chłopcy … w sumie też byli spokojni, też nie mieliśmy aż takich problemów jak z Roksanką, z tym, że ich jest dwójka, więc tak tego nie odczułam, zwłaszcza, że lubili czuwać na zmianę.
dziękuję za uznanie:) nasze bliźniaki niestety też lubią w dzień na zmianę zajmować mamusię, a chałupa tymczasem w ruinę popada… Przydąłby się jakiś iRobot czy coś do pomocy
jakie słodziaczki do schrupania 🙂
dziękuję
Mi właśnie tak się trafiło! Moja mała jest anielskim stworzeniem, a o mnie krążyły w rodzinie niestworzone historie, na szczęście to nie jest dziedziczne, pozdrawiamy 😉
🙂 och te nasze maluchy:) ciekawe z jakiego klucza nam się takie a nie inne trafiają
Moja młodsza córka była takim aniołkiem,nigdy nie płakała no chyba że do cyca ,nocki przespane ,kolek nie miała ,no cudo. Za to kiedy podrosła dała do wiwatu humorami,a starsza córka za to jako niemowlę była straszna.Noc w noc płacz,bujanie,bujanie i jeszcze raz bujanie. Kolki po wszystkim co bym nie zjadła – czyli norma 🙂
u nas też tak jest starszy nas zmasakrował, więc jak dowiedzieliśmy się że będą bliźniaki to zastanawialiśmy się czy przeżyjemy. A tu takie zdziwienie, spokój, cisza