Chciałabym dzisiaj pokazać Wam
ciekawy przedmiot, który jak zapowiadałam w poście TUTAJ
mieliśmy okazję powitać w naszym domu dzięki programowi Testero
i firmie Caretero.
Był to jeden z produktów, który z bogatej oferty wpadł mi w oko i
wydawał się być przydatny w naszym domu.

Przybył do nas w dużym kartonie, waży
12kg. Po wyciągnięciu go z opakowania już na pierwszy rzut oka
wyglądał solidnie. Rozstawiłam go w dużym pokoju z nadzieją, iż
będzie świetnie odgradzał starszego syna 2-letniego Jasia od
młodszego rodzeństwa Franka i Olka. Jasiowi choć pierwsza zazdrość
o maluchy przeszła, to należy do osób które raczej zachowują się
jak słoń w składzie porcelany. A starcie takiego „słonia” w
wadze 17kg z maluszkami, które nie uciekną i wyglądają tak krucho
przy nim może skończyć się zdecydowanie nieszczęściem.

Stąd
też pomysł, aby mieć w domku taki właśnie kojec, który
skutecznie ochroni maluchy. Myśli moje również wybiegły troszkę
naprzód, ponieważ lada moment maluszki będą przekręcały się na
boki, siadały czy wstawały. To przecież kwestia kilku najbliższych
miesięcy! A zostawiając je z zabawkami w pokoju i wychodząc do
kuchni aby zrobić sobie choćby coś do jedzenia czy pozmywać muszę
mieć spokojną głowę o nie. Wiedzieć, że nie rozpełzną się po
pokoju, nie będą gryzły kabli czy ściągały sobie czegoś na
głowę w momencie kiedy puszczę wodę z kranu i ich nie słyszę. A
jak wiadomo każdy boi się dzień i noc o zdrowie dzieciaków i
poszukuje przedmiotów, które go w tym wspomogą.

Kojec jest bardzo solidny i stabilny.
Nawet silny 2latek nie był w stanie go przesunąć, czy przeważyć
opierając się o niego. Posiada w zestawie podłogę w kolorze
błękitnym, miękką a zarazem bardzo łatwą w utrzymaniu
czystości. Wystarczy tylko wilgotna szmatka do przetarcia. Rozłożony
kojec tworzy sześciokąt, jednak każdą ze ścianek możemy
wymontować dzięki wykręcanym szczebelkom szczytowym. Podłoga
rozkładana jest na ziemi, stabilizowana przy pomocy gumek
zakładanych na narożniki oraz tasiemek wiązanych do szczebelków.
W jednym z modułów mamy wmontowaną bramkę, zamykaną za pomocą
przycisku i podniesieniu jej do góry i nałożeniu na element
zamknięcia. Mój 2latek nie potrafi otworzyć ich sam, równocześnie
taki system nie stwarza możliwości przytrzaśnięcia paluszków.
Jedyny minus, który pomimo usilnych poszukiwań, to delikatność
plastikowych narożników-łączników. Syn kilkakrotnie przejechał
po nich samochodzikiem i widać wyraźnie zadrapania.

Kojec polecam! Najlepszą rekomendacją
jest fakt iż postanowiliśmy zostawić go w naszym domu. Myślę, że
świetnie się sprawdzi jak maluchy będą bardziej ruchliwe, a ja
będę chciała zrobić coś w domu kiedy one będą się bawiły.
Również można go zabrać na ogród kiedy będzie znów ciepło i
postawić na naszej drewnianej podłodze. Dzięki temu np. na grillu
mamy o maluchy spokojną głowę. A jak wiadomo bezpieczeństwo
dzieci jest najważniejsze!

Więcej ciekawych produktów
znajdziecie na stronie producenta TUTAJ.
Zapraszam również na ich fanpage TUTAJ
aby być na bieżąco z promocjami, ciekawymi akcjami oraz
konkursami.
A na deser mój pierwszy filmik, tylko nie padnijcie mi ze śmiechu:P

14 komentarzy

  1. Super takie kojec, gdybym tylko miała miejsce w mieszkaniu to bym sobie taki sprawiła 🙂

    Nie wiesz Kasiu przypadkiem czy można się jeszcze zgłosić do testów?

    • Wioleta, jak kojarzę to zgłaszać się można cały czas. Oni robią to takimi edycjami. W tym roku była tylko ta jedna, my się zgłosiliśmy do nich na samym początku prowadzenia przeze mnie bloga, ponad 1,5 roku temu i mieliśmy możliwość współpracy 2 razy.

  2. Ja też korzystałam z kojców kiedy moje dziewczyny były małe. To naprawdę przydatna rzecz .
    Muszę podsunąć tego posta sąsiadce ,wkrótce będzie mamą wiec może jej się przydać 🙂

  3. Ciekawy ten kojec, będe o nim pamiętać 🙂 choć miejsca na taki duży sprzęt w moim mieszkaniu nie ma.

  4. Fajny kojec. My mamy taki stary 20 letni drewniany kojec dwa razy większy od tego na zdjęciach. Zajmował pół pokoju ale Natalka potrafiła sama przesiedzieć w nim z dwie godziny 🙂

    • też mam taką cichą nadzieję, że wrzucę zabawki, jakąś matę chłopakom i jak się nie pozabijają to może coś w domu zrobię

    • ja też wcześniej myślałam o łóżeczku turystycznym, ale jak się okazało że idą do nas bliźniaki to zarzuciliśmy tą opcję:)

  5. Pomysłowe, zwłaszcza jeśli patrzeć głównie na bezpieczeństwo tych w środku.
    Moje dziecko praktycznie nigdy nie zostawało nawet w łóżeczku, krzyk taki że się w pale nie mieści. Meble poduszkowałam, kocowałam a przejścia zasłaniałam barierkami z czyjegoś rozmontowanego łóżeczka.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.