Liniment Oleo-Calcaire

Jakiś czas temu dzięki propozycji Pani Ani mogłam przetestować w mojej rodzinie pewną nowość na naszym rynku kosmetycznym, w dziale pielęgnacji dzieciaczków. A że byłam bardzo ciekawa z chęcią się zgodziłam, szczególnie że w domu mam 3 panów którzy jeszcze noszą pieluchy i co nieco do smarowania się znajdzie;) 

Preparat zamknięty w jest plastikowej butelce z nakrętką, opatrzony brązową, czytelną etykietą. Nie posiada pompki, a ja jestem wygodna i sporo dzieciaków do ogarnięcia więc nie zawsze dysponuję wolnymi dłońmi. A pompka by temat ułatwiła. Nie ma żadnego problemu z pobieraniem kremu, warto pamiętać o tym iż należy go wstrząsnąć przed użyciem. Sam krem jest dość rzadki, szczególnie w porównaniu do innych stosowanych przy pielęgnacji okolic pieluszkowych malucha. Ale uważam, że jego konsystencja jest akurat na plus! Jest dzięki niej bardzo wydajny, ładnie się rozprowadza na skórze i szybko wchłania nie zostawiając warstwy na posmarowanej okolicy. Bardzo dobrze radzi sobie z powstałymi na skórze dziecka zaczerwienieniami np. w pachwinach. Jego skład okazał się być dużą zaletą – 50% to oliwa z oliwek tłoczona na zimno oraz 50% ustabilizowanego roztworu wodorotlenku wapnia (woda wapienna). Nie znajdziemy tutaj konserwantów, parabenów, substancji zapachowych ani sztucznych barwników. Produkt nie tylko chroni przed pieluszkowym odparzeniem skóry, ale także regeneruje ją i nawilża. Tą ostatnią funkcję testowałam na mojej przesuszonej skórze i kremik się fajnie tutaj sprawdzał. 

Jest to produkt, który zawojował przede wszystkim rynek francuski, a obecnie wchodzi i do nas. 
Dostępne pojemności to butelka o pojemności 100ml, 250ml oraz 500ml. Ciekawą opcją jest opakowanie z dawkami jednorazowymi 20 x 10ml:) 
Zakupić można go w sklepie internetowym TUTAJ. Cena to np. za 100ml 25,99zł 
Zapraszam również na stronę poświęconą produktowi TUTAJ oraz na fanpage TUTAJ

Ciekawa jestem czy się z nim już spotkaliście?!