Kochani dziś chciałam Wam napisać o pewnej maseczce do włosów, którą jakiś czas temu nabyłam w Lawendowa Szafa. Jakieś takie dziwne, nienaturalne – choć kosmetyk w pełni naturalny, miałam parcie na produkty zza naszej wschodniej granicy. Oto jeden z nich:
Produkt zamknięty w plastikowym, brązowo-zielonkawym pudełku z nakrętką. W środku znajdziemy plastikową przykrywkę, która dodatkowo zabezpiecza nam produkt. Maska jest biała, dość gęsta. na jej powierzchni można zaobserwować bąbelki – oznaka obecności naszych drożdży. Zapach przyjemny choć ciężko mi określić z czym mi się kojarzy. Produkt łatwo rozprowadza się na włosach i skórze głowy, nie spływa z nich. Wielkim plusem jak dla mnie jest fakt iż maskę trzyma się tylko 2 min na włosach. A czas teraz taki cenny:) Nie powoduje obciążenia pasm włosów ani podrażnienia skóry głowy. Po pierwszych użyciach włosy stały się gładsze, dobrze się rozczesują i układają. Obecnie stosuję ją od ok.3 tygodni i niestety po wielkości odrostu widzę iż maska działa. Włosy zaczęły intensywniej przyrastać, choć nie zauważyłam aby jakoś zwiększyły swoją ilość na głowie. Nie zaobserwowałam znacznego wzrostu włosa z nowych cebulek. Dla zainteresowanych podaję jeszcze ekstrakty zawarte w masce:
16 komentarzy
Hmmm nie miałam jeszcze okazji próbować rosyjskich kosmetyków ale chyba się skuszę 😉
warto wypróbować fajne są
Nie miałam okazji jeszcze używać maski drożdżowej.
polecam warta uwagi
ja do tej pory również nie używałam rosyjskich kosmetyków ale po przeczytaniu twojej recenzji chyba na tą maskę się skuszę, szkoda tylko że nie pokazałaś zdjęć przed i po
zapomniałam całkiem o zdjęciu początkowym, wiec końcowe było bez sensu bez porównania.
ja miałam inną wersję tej odżywki 🙂 całkiem fajna była, ale nie rewelacyjna 🙂
jasne
Tej nie miałam, miałam za to dwie inne plany jak narazie jedna wykończona się u mnie nie sprawdziła.
🙁 szkoda
ciekawa jest taka maseczka:)
🙂
Ja jeszcze nigdy nie próbowałam rosyjskich kosmetyków, ale chętnie wypróbuję. Jestem bardzo ciekawa:)
ja teraz zamówiłam sobie kilka różnych soli i płynów do kąpieli i się nimi raczę… Niedługo na blogu zawitają
A myślałam, że będzie o jedzeniu 🙂
przepraszam następnym razem:)