Dziś chciałam Wam opowiedzieć o pewnym kocie i dziecięcym namiocie. przywędrował do nas w mikołajowych saniach, pod świerkiem zielonym w pokoju leżał wieczór cały. Aż Jasio przyjechał z Polic i mógł rozpakować szacowny prezent. Ileż to było achów i ochów i okrzyków zachwytu. Oto z paczki wychynął swój mały, kratkowany łepek pewien kotek, a w zestawie był z namiotem. Namiot zaś nie byle jaki, wigwam prawdziwy indiański ukazał się dziecięcym łapkom.

Jeśli czytaliście posta poprzedniego pokój dziecięcy bez pokoju, to wiecie iż u nas z miejscem krucho. Ale stara się matka z ojcem, aby dziecięce zadowolić serducho. Więc poszukując prezentu dla malucha, przed świętami łatwo nie było. Ktoś, gdzieś na facebook-u podpowiedział komuś, aby zerknąć też do Kury-D. Jak by nie patrzeć taki FB to jednak potęga:)

A że chciałam taki prezent dla malca handmade, tak się napatrzyłam, rozmarzyłam i wiedziałam że mnie uwiodło. Muszę powiedzieć, że zakupiony wigwam i kotek wykonane są bardzo starannie. Wszystko fajnie wykończone, z detalami. Cena myślę, że też całkiem przystępna, zaś realizacja nawet ta przedświąteczna szybka i bez żadnych problemów. Kotek to koszt 37zł, a wigwam 98zł.  

Namiocik posiada swój pokrowiec, więc spokojnie możemy z nim spacerować po domu, składając go i rozkładając rano i wieczorem. Jedyny mały minusik, mam do namiotu. Muszę wymyślić mu jakąś blokadę na górę, niestety szczebelki przy moim bardzo ruchliwym jak mały taran dziecku czasami mu się rozjeżdżają na boki i całość się składa. Ale to juz takie matczyne fanaberie, bo się chyba jej nudzi w domu:P

Pozdrawiam serdecznie Kurę-D i zapraszam do niej. Warto zajrzeć:)

9 komentarzy

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.