Dziś taki wpis na myślenie, bo piąteczek przyszedł, tydzień się kończy więc w sobotę i niedziele przecież nie będę Was filozoficznie katować:P Ostatnio, a dokładniej 2.10 mieliśmy z osobistym mężem moim 3 rocznicę ślubu, tzw. skórzaną. To chyba coś jest w tym, że zowie się skórzaną, bo potrafimy sobie dopiec do żywego i zaleźć za skórę głęboko. Jak to tak naprawdę jest z nami ludzikami, że stajemy na ślubnym kobiercu decydując się na bycie z tą oto właśnie osobą na dobre i złe, w biedzie i bogactwie, w chorobie i zdrowiu. I tak oto stajemy, wystrojone ot czubka głowy po rąbek koronki w sukni po palce stóp. Patrzymy na wszystko co załatwiliśmy i sprawdzamy czy oby to było rzeczywiście naszym marzeniem. Naszym kobiecym, dziewczyńskim, małoletnim marzeniem o ślubie w plenerze, o tym że przyszły mąż zobaczy nas dopiero pod ołtarzem, że będzie cudownie jak we śnie…. I że będzie na koniec żyli długo i szczęśliwie.
Nie zastanawialiście się dlaczego w filmach nie pokazują tego długo i szczęśliwie??? Czyżby zderzenie z rzeczywistością było długie, ale już nie koniecznie usłane różami???
Ale wracając do tematu u nas jest nasze długo i szczęśliwie, choć może nie lukrowo i różowo i cudownie każdego dnia. A sposobów na bycie razem aczkolwiek osobno i indywidualnie to my mamy kilka:) Oto niektóre z nich:
1) Jak pies z kotem. Swoją droga ciekawe, które z nas jest psem a które kotem. Choć każdy kto ma oba te zwierzaki w domu wie że się jakoś dogadują i współdziałają, np. w wyciąganiu od właściciela jedzenia to ich byt lekkim nie jest. Kłócą się takie zwierzaki okrutnie, szczególnie o coś na czym zależy obojgu. A kompromis, zapomnij. Kompromis jest wtedy kiedy jedno się zagapi, a drugie spałaszuje mu miskę. Generalnie kot łazi własnymi ścieżkami, a pies łasy na pieszczoty swojego właściciela łazi za swym panem. No i oczywiście ciężko się im dogadać.Którym wy jesteście??
2) Jak jeż z misiem pluszowym. To porównanie znalazła kiedyś w którejś z książek. To taka ciekawa zależność kiedy jeż jest bardzo kujący, każde przytulenie do niego i zbliżenie kończy się poranieniem. A nasz pluszowy misiek chciałby być tak kochany, tak tulony i otoczony miłością. Więc rad nierad nasz misio przytula swojego domowego jeża, zaciskając ząbki w pluszowym pyszczku. Ale ileż tak można, jak długo?
3) I żyli długo i szczęśliwie. Kiedy patrzymy na taką parę, myślimy sobie kurcze oni chyba wygrali los na loterii. Tak sobie jedzą z dzióbków, patrzą tylko na siebie, jakby bez mrugnięcia oka drugiego to pierwsze nie mogło wziąć nawet oddechu. Czy ja takim zazdroszczę, trochę na początku mnie świerzbi aby tak pomyśleć, jak pięknie. Ale potem zawsze sobie przypominam, ze to tylko mały wycinek czasu jaki Ci ludzie spędzają ze sobą, a co jest w innych jego odsłonach.
4) Jakby tańcowały dwa Michały lub igła z nitką. To chyba my. Czyli ja i mój małżon szanowny, osobisty. U nas wszystko w tym tańcu życia się mieści, dzień jak co dzień, złość, wrzask czasami też, kilka pobitych talerzy też było choć mistrzem w tym jest nasz syn, który namiętnie po obiedzie chce zastawę odnieść do zlewu i zawsze o coś puknie i stuknie. Więc taki jest wir dnia codziennego, że czasami człowiek nie zdąży słowa zamienić, jedno już śpi drugie dopiero przychodzi do domu, jak jedno wstaje to drugie jeszcze dosypia. Ach pewnie wiele osób tak ma. Stąd nasze niedziele dla rodziny, staramy się spędzać je razem i tylko dla nas. Choć bywa różnie, bywa ciężko, są i łzy i miłość pogodzenia to my tak wirujemy sobie. Ważne że razem, nie istotne czy umiemy wirować wirem życia. Bylebyśmy byli po ludzku szczęśliwi.
2 komentarze
True… Ależ Cię wzięło na przemyślenia. Nie ważne co się dzieje wokół, ważne jest to by być dla siebie nawzajem.
i żyli długo i szczęśliwe to zadki widok niestety w obecnych czasach