Kochani dziś tak o poranku chciałam Wam pokazać co ostatnio, a raczej kto ostatnio do nas zawitał. Pomimo, że nazwa jego taka niezwyczajna, a raczej groźna, to my dumnie prężąc pierś i noski przedstawiamy. Zawitał oto do nas Katarek! nie, nie nie żaden katar, nie choróbsko, smarki i kozy w nosie przez które nie można spać, choć jakieś tam lekkie są o poranku.
Oto szanowny Pan Katarek Plus we własnej osobie:
Pan Katarek przyjechał do nas w zacnym pudełku, po otworzeniu wygląda jak machina oblężnicza albo chirurgiczna:) I co ciekawe oczywiście jest z plastiku, ma w zestawie 2 wymienne końcówki i, dzięki Bogu, szczoteczkę do czyszczenia. W końcu ktoś pomyślał o mnie, moich paluszkach wyginających się z patyczkiem do uszu we wszystkich zakamarkach aspiratora skąd koza nie chce wyjść sama po dobroci:( Był i list, do matki blogerki, testerki – bardzo takowe lubię z podpisem odręcznym, ale jego treść dla mnie więc sorki:P
Mąż
wielce zaciekawiony stwierdził jak nigdy, że taką maszynę trzeba
wypróbować i to szybko. Tylko, że jak do odkurzacza, przecież to mózg
dziecku wyciągnie przez malutki nosek. I tak oto spróbował, najpierw na
sobie, bo dziecka mózgu pozbawiać nie chciał. Okazało się to całkiem
niegroźne, a wręcz przyjemne. I następnego dnia dzwoni do mnie i mówi, że rano
chciał skorzystać z Katarka, oczywiście na sobie, ale zmiarkował się,że nie będzie odkurzać o 4 rano chałupy:)
Jak tylko katarek będzie przez nas kilka razy wykorzystany, do cna to pojawi się jego pełna recenzja:)
8 komentarzy
Ojj życzę, żeby jak najdłużej jednak się ta recenzja nie pojawiła:D
niestety się przydał:(
swietny sprzecik 🙂
jak żyleta:P
przydatny sprzęt gdy ma sie maluszka
oj żebyś wiedziała
Fajny ten sprzęcik, ale ja mam już dzieci trochę za duże:) Dla chrześniaka by sie to przydało, ale odpukać jest zdrowy jak do tej pory:)
to pukaj ile wlezie:) Ale warto mieć taki na podorędziu choćby miał się nie przydać