Postanowiłam co jakiś czas wrzucać zestawienie tego co w jakiś sposób zadziało się w naszym świecie. Czas leci nieubłaganie, praktycznie z dnia na dzień mój syn już prawie biega, no może bardzo szybko przebiera nóżkami na tyle sprawnie że i tak wprawia mnie w osłupienie.
Na początek wielkie dziękuję do każdego mojego czytelnika, za każdy komentarz oraz dla tych co tu tylko zaglądają czasami i się jeszcze na obserwatora nie zdeklarowali. jest nas już 63:) a wczoraj bodajże stuknęło mi 6000 odsłon i to w niecałe 6 miesięcy blogowania. Dziękuję i przesyłam wielkie serducho na zdjęciu z dzisiejszego spaceru:
Znów podobno jesteśmy zdrowi, choć coś tam jeszcze pokasłujemy to jutro ruszamy do żłobka. Oby nie było tak, że po raz kolejny około piątku będziemy pędzić z wizytą do lekarza. Czy to się kiedyś kończy??? Ale czy szybciej niż dziecko kończy 18 lat albo i więcej?? Się okaże:)
Co do lekarzy, to już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Jestem z tych wrednych pacjentów, czytaj wymagających. Nie na darmo studiowałam biologię z diagnostyką laboratoryjną. Choć staram się z tematem nie wychylać. Oczywiście jak lekarz zobaczył Jasia z 38,5 stopnia w środę to na dzień dobry po krótkim wywiadzie i osłuchaniu stwierdził antybiotyk. I się pyta jak często Jasio dostaje antybiotyki. Na moją odpowiedź, że jeszcze nigdy i że wolałabym aby taki stan był utrzymany nastała lekka konsternacja. Zamyślenie i cisza… W sumie to nienormalne, że dziecko 13 miesięcy jeszcze nie wie co to antybiotyk, co nie??? Po krótkiej rozmowie, lekarz stwierdził że może ten antybiotyk to tak niekoniecznie ale mam się pojawić w piątek na kontroli, no chyba że się coś zadzieje to migiem szpital lub w czwartek z rana. I przepisała mi krople do nosa robione na receptę. I ibum na gorączkę, witaminę C w kroplach a do czasu zrobienia kropelek te z woda morską. No cóż recepty też czytam, a na niej że kropelki z neomycyną – to przecież tez antybiotyk. Nic mi nie powiedziała:P Ale jakoś nie zdążyłam ich wyrobić i się okazało że i one były niepotrzebne, na szczęście. Pewnie zaraz część z Was powie że ryzykant ze mnie, że narażam dziecko. Może i tak, może i to na krawędzi ale wiem co antybiotyk robi z organizmem człowieka. I nie pozwolę na to póki nie będzie to niezbędne, a nie dupo krycie lekarza że zrobił cokolwiek. Moją znajomą tak wykończyły antybiotyki, że potem miała problemy z jelitami, z jedzeniem i piciem i nie wiadomo kiedy z tego wyjdzie. A z rodziny kuzyna (3lata) tak faszerowali bez żadnych badań że prawie się wykończył. Po trzecim antybiotyku zrobili badania i okazało się że leczyli go nie tak jak trzeba od samego początku. Ale co z tego jak odporność szlak trafił??? A nam na tym co mamy przeszło, pewnie jeszcze te paskudne czwórki się na to nakładają, bo dziąsła jak bomby popuchnięte.
Ale dość żali:) Matka tym razem na szmatach wyrwała i dla siebie coś:) 2 sukienki, to taka niezła nowość w mojej szafie ponieważ królują tam spodnie, jedna za 14zł a druga za 18zł. Zdjęcia obiecuję na mnie jak na manekinie niedługo. Do tego wciągnęłam sandały za 40zł, bo przeceny są już obuwia letniego. Wygodne a to najważniejsze.
Z innych opowieści to fotograficzny skrót naszych dni:) zapraszam:)
Byliśmy karmić zwierzęta, bo mój syn to żadnemu nie przepuści, kotek, piesek czy kaczuszka:)
A z tatą to najfajniejsza zabawa jest:)
4 komentarze
bycie matką nie jest łatwe…a jak już dziecko choruje, to w ogóle ciężko…
pozdrawiam Was serdecznie i życzę masę zdrowia :***
🙁
fajne zdjęcia, życzę powodzenia 🙂
Śliczny synek, mój młodszy też Jaś, teraz ma 15 m-cy 🙂