Kochani, dziś tak żeby wsadzić kij w mrowisko i jak ktoś kiedyś napisał zwiększyć sobie oglądalność:P Chciałam napisać kilka słów o eko rodzicielstwie. Czy wy też macie wrażenie, że ostatnio praktycznie z każdej witryny i z większości produktów krzyczą do nas hasła typu „eko”, „bio” i „natulane 100%”? Ja przynajmniej mam takowe, rozglądam się po tym naszym świecie i to właśnie widzę. Ciekawe czy to tylko taki trend, moda na bycie eko, którą też propagują niektóre gwiazdy, czy też już stały element naszej rzeczywistości. Ja mam nadzieję, że to nie tylko moda. Jeszcze kilka lat temu znaleźć coś eco czy bio w sklepie było trudno, teraz już nawet w popularnych sieciówkach pełno takich produktów. W niemalże każdym markecie jest półka z eko produktami, w końcu jest pobyt jest i podaż. W sieciówkach typu choćby C&A znajdziecie ubrania z bio bawełny. I pewnie wiele przykładów bym mogła tutaj namnożyć, ale nie w tym rzecz.

Ale rzecz miała nie być o marketach, tylko o rodzicach. Od czasu kiedy zaczęłam się na poważnie przygotowywać do przyjścia mojego synka na świat zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać, szukać, planować i oczywiście kupować. Na początku tylko sprawdzałam składy, czy nie ma parabenów i tych innych strasznych wyrazów:P Ale później zaczęłam się zastanawiać czy, aby to wszystko jest potrzebne i niezbędne.A przy pierwszym dziecku lista jest długa, wręcz taka niekończąca się opowieść. A pieniądze muszą płynąć wartkim strumieniem z portfelika przyszłego rodzica. Z racji tego, że nie śmierdziałam zbytnio groszem w tamtym okresie, postanowiła kupić większość rzeczy – oczywiście tych które się da, z drugiej ręki. I tak oto niechcący wpisałam się w taki delikatny trend zahaczający o bycie eko rodzicem pełną gębą. Jestem zwolennikiem dawania rzeczom drugiego życia. Większość ubranek synka pochodzi od znajomych lub z second hand-u. A powiem Wam, że tam można wyrwać naprawdę perełki, piękne markowe rzeczy z metkami (jeśli ktoś preferuje:) w bardzo dobrym stanie. Niektóre nawet udaje mi się kupić nowe. I tak oto mój syn nosi takie marki jak ZARA, H&M, GAP, ESPRIT i cała reszta znanych, kosztując mnie ok 20zł za kilogramową paczkę ubranek. Niedługo szykuję wyprzedaż tej całej sterty, która mi się uzbierała, bo synek rośnie jak na drożdżach. Też chcę dać tym ubraniom kolejną szansę ucieszenia jakiegoś dziecka i rodzica.  Czym dłużej będą krążyły po świecie, tym mniej zanieczyszczenia środowiska, wycinki lasów i zużycia wody na naszej kochanej planecie. Niestety jak patrzę na ceny ubranek w sklepach to ręce mi opadają,
większość dobrej jakości jest zdecydowanie poza zasięgiem zwykłego
zjadacza chleba. Przecież ciężko żeby maluch miał jedne rajstopki,
spodnie i koszulkę.
Tak samo staram się uczestniczyć w łańcuszku żyć zabawek, ja dostaję lub/i kupuje od znajomych, a inni ode mnie. Zwracam też uwagę na to z czego są one zrobione, chińszczyznę staram się eliminować.  Równie dobrze możemy tak nabyć akcesoria typu wózek, krzesełko do karmienia, łóżeczko itp. Są jednak rzeczy, które kupiła nowe jak fotelik samochodowy – bezpieczeństwo zawsze na pierwszym miejscu, materacyk do łóżeczka czy też buty. Tych ostatnich właśnie czeka nas zakup, no to popłyniemy:(
Ale ktoś powie no i co z tym eko, słabo:P Wiem, że są tacy rodzice którzy kupują swoim dzieciom tylko i wyłącznie warzywa i owoce z upraw bio, mnie na nie nie stać, niestety. Patrząc po moim maluszku rodzime warzywka w maminych zupkach mu nie szkodzą.
Próbowałam zmierzyć się z chustami. Kupiłam sobie taką ładną, czerwoną. Ale niestety mój syn jest z tych wyrywnych, latających i nie lubiących ograniczeń, jak się okazało. I chustowanie się nie sprawdziło, choć nawet byliśmy na nauce poprawnego ich wiązania. Maluszek wyłazi górą, bokiem lub jak nie może to po prostu tak wierzga nóżkami aż mama go uwolni. Chyba ten typ tak ma. I tak mam do sprzedania taką chustę, jak ktoś chętny to podsyła e-mail:)
Z innych rzeczy, które udało mi się zacząć stosować i to z czystego egoizmu i rachunków to wielorazowe wkładki laktacyjne. Już niedługo mija 11 miesięcy karmienia, mały nie sygnalizuje żadnej chęci odstawienia się, a ja go nie zmuszam. Ja gapa, o takiej możliwości pomyślałam dopiero ostatnio po artykule u Hafija. Wiem, wiem sierocto do potęgi. Jak sobie policzyłam ile do tej pory wyrzuciłam kasy na wkładki to oszalałam. Moja kalkulacja jest prosta:
wymiana wkładek ok. 5 razy dziennie,
kupujemy jedne z tańszych w Rossmannie Babydream 30szt. za 6,99zł
pudełko starsza nam na 6 dni
5 pudełek idą na miesiąc dając ok. 35zł x 11 miesiecy – 385zł.
Niejedno bym kupiła za to sobie albo Jaśkowi. A tak sumka się sączyła i sączyła z portfelika. A wiadomo, że na początku wkładki szły jeszcze szybciej niż teraz!! Więc kupiłam wkładki wielorazowe – 4 zmiany za 30zł łącznie. I z głowy, zużyte do woreczka na bieliznę i do prania. Najlepiej oczywiście w eko środkach do prania. Ich recenzja niedługo zagości też na blogu. Więc to chyba warto przemyśleć dla dobra naszego portfela choćby, jeśli nie przyświecają nam górnolotne idee ratowania świata. Na fali wkładek laktacyjnych zaczynam myśleć na poważnie o zamianie jednorazowych pieluszek na wielorazówki. Choć ceny za jednorazowy zakup mnie trochę odstraszają mam nadzieję, że w taki czy inny sposób uda mi się wejść w posiadanie choćby jednej sztuki i przekonanie się z czym to się je. Ktoś ma jakąś ulubioną??? Może coś mi podpowiecie. Czuję się w tym temacie jak ślepiec we mgle…
A z eko człowieczeństwa:) Segregacja śmieci, niedługo nam wszystkim będzie bliska, bo każdy liczyć umie. A za posegregowane śmieci zapłacimy mniej. Choć jak się nieraz okazuje nie jest to takie oczywiste, że niby papier nie jest papierem a niby plastik to nie jednak opakowanie PET. To poważny temat do przestudiowania dla każdego do około lipca:) Eco człek oszczędza też wodę czy prąd, choć myślę że i za tym stoi często kalkulacja w domowym portfeliku:)
Tak więc ja eko egoista napisałam tych kilka słów dla Was:)Czy wy czujecie się eko rodzicami, czy chcecie nimi być? Czy aspirujecie do tego zacnego grona??? Ciekawa jestem Waszych opinii. Co dla Was znaczy być eco rodzicem??? Piszcie, komentujcie!!

2 komentarze

  1. Tez dostałam ubranka dla synka w spadku po moim chrześniaku, trochę od koleżanek i część wykonałam w ciucholandzie. Nowych ubranek mam kilka sztuk i to przeważnie prezenty ;). Zabawek akurat nie "odziedziczyliśmy",ale jeśli Ksawciu nie zniszczy swoich, to pójdą potem w inne małe rączki.

  2. Jestem za ekologią, ale w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem. Second hand, zabawki od starszych dzieci, wielorazowe artykuły zamiast jednorazówek. Oczywiście segregacja smieci również 🙂
    Tylko, że dość często spotykam sie z tzw. przegięciem. Sklepy eko serwują kosmiczne ceny za nie do końca ekologiczne produkty, a rodzice fiksują na punkcie wszystkiego co eko się zwie.
    Zdrowy rozsądek jest chyba najbardziej eko 🙂

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.