Dziś jest 22 lutego i jak co roku wszyscy harcerze spod wszelakiej litery czy to spod R czy spod P czy też spod S tworzą jeden krąg ludzkich rąk. Ten dzień jest wspomnieniem urodzin założyciela skautingu sir Roberta Baden-Powella. Ale nie o tym pisać miałam…

Kiedyś usłyszałam, że w harcerstwie owszem wychowuje się w zbiorowości w zespole, ale zabija w młodym człowieku indywiduum, jego istotę. Słowa te padły z ust prof. Jadwigi Staniszkis. I ja miałam swoją przygodę z lasem, z drużyną, z nocnymi harcami i ogniskami palonymi długo w noc. A wszystko w moim kochanym szarym mundurze, takim samym jak dziesiątki innych dziewczyn w szeregu, ale moim odzwierciedlającym osobowość noszącej go dziewczyny. Nie mogę i nigdy nie zgodzę się na słowa opisujący harcerstwo jak zespół, jako masę ludzi bez twarzy, bez własnych pomysłów na swoje jestestwo. Należenie do tego ruchu nauczyło mnie sporo umiejętności i nie chodzi tu o rozpalanie ogniska w środku lasu jedną zapałką. No nie to też, jak również zrobienie nieprzeciekającego szałasu czy tropienie zwierząt po śladach. Dzięki harcerstwu też zabiorę dzieci na spacer do lasu gdy będą starsze i opowiem im wszystko co wiem, o każdym z mijanych drzew.
Harcerstwo to sposób myślenia, to filozofia życia. Ten szary mundur, kiedy nosi się go wystarczająco długo niejako zostaje już na stałe na naszej duszy. I wcale to nie boli, nie uwiera, a wręcz daje moralność i umiejętność obierania celu jak w kompasie. Harcerstwo uczy pracy w zespole, zaś praktycznie od poziomu zastępowej uczy już 10-12 latki bycia liderem grupy, przewodzenia jej, organizacji pracy i podziału ról. Uczy wielkiej odpowiedzialności za zespół i za swoje własne czyny, oczywiście na każdym poziomie w dostosowanym do niego zakresie. Dzięki tym wszystkim umiejętnościom, później młody człowiek wie jak sobie poradzić w dorosłym życiu.
Choć moje drogi z harcerstwem jakiś czas temu się rozeszły, a właściwie jakieś 4 lata temu nie żałuję żadnej ze spędzonych w nim chwil. Miło jest się czuć elementem większej całości, głosem w falującej piersi śpiewających przy ognisku w mroku młodych ludzi. Dobrze było nauczyć się stawiania sobie wyzwań i zdobywania nowych umiejętności… Niezbędnych wtedy i niezbędnych teraz! A będąc wychowawcom przyszłych wychowawców miło było prowadzić dyskusje, bić kopie pomysłów i rozwiązań pod szczytem celowości działań.
A czy ty jeszcze się zastanawiasz czy warto stanąć w szarym szeregu? Miłości uścisku dłoni w bratnim kręgu życzę wszystkim….

5 komentarzy

  1. Kilka lat byłam aktywnym harcerzem niestety to się zmieniło, bardzo miło wspominam czas spędzony w gronie drużyny, wycieczki, obozy. Wiele się nauczyłam i gdyby czas się cofną znów wstąpiła bym do harcerstwa. Czuwaj!

  2. Nadal z sentymentem wspominam tamten czas i wiem, że kroczenie harcerskim szlakiem to super sprawa i wiele mnie nauczyło.
    A spotkanie na swojej drodze takiej Druhny jak Kasia to skarb (i nie ma w tym słodzenia) ☺

  3. Nadal z sentymentem wspominam tamten czas i wiem, że kroczenie harcerskim szlakiem to super sprawa i wiele mnie nauczyło.
    A spotkanie na swojej drodze takiej Druhny jak Kasia to skarb (i nie ma w tym słodzenia) ☺

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.