Z kim spędzić wigilię, czyli rozterki młodej rodziny!
Dopóki jesteśmy stanu wolnego sprawa wydaje się nam banalnie prosta! Wiadomo, że święta spędzamy z rodziną, bo Boże Narodzenie jest najbardziej rodzinnym ze świąt. Nie wyobrażamy sobie ich spędzania właśnie bez rodziny! Ale kiedy postanawiamy założyć swoją własną rodzinę, zdecydowanie nie myślimy o tym, że święta staną się „problemem” do rozwiązania. To dopiero jest zaskoczenie…
I oto przychodzi szybciej lub trochę później Wigilia. ten dzień z całą jego rodzinną, magiczną i wspaniałą otoczką. I jakoś nie wyobrażamy sobie, że nie spędzimy jej tak jak zawsze z rodziną… Tylko nasza druga połowa marzy o tym samym! Więc jak rozwiązać palący, Wigilijny problem?
Opcja 1: Pielgrzymka narodów.
Chyba najłatwiejsza opcja godząca wszystkie strony. Również może stanowić dobre rozwiązanie dla rodzin z małymi dziećmi. Podczas jednego wieczoru jak prawdziwi pielgrzymi zwiedzamy świat. Ruszamy już wczesnym popołudniem lub też rankiem zapakowani do rydwanu z mechanicznymi końmi. Z dziećmi rozrabiającymi na tylnym siedzeniu w świątecznym nastroju mkniemy przez świat. Jeśli podejmiemy się takiego rozwiązania jest jego kilka plusów. Oczywiście jeśli kochacie podróże małe i duże to jesteście urodzonymi pielgrzymami, jeśli macie grzeczne dzieci to nic tylko podróżować. Wielki plusem jest to, że jeśli dobrze uda się zgrać godziny wieczerzy Wigilijnych odwiedziecie każdych rodziców/dziadków. A w większości wypadków nie zdążycie się zbyt dużo objeść, więc może coś nawet dostaniecie na wynos. Tak więc wasze ciało tylko na tym zyska! Jednak największym minusem jest pośpiech, który potęguje stres. Przecież chcemy u każdego spędzić chwilę dłużej i jak tu wybrać u kogo pojawiamy się na początek?
Opcja 2: Nowa rodzina nowa tradycja.
Wigilia to święta, które spędzamy w gronie rodzinnym. Przy założeniu, że jesteśmy szczęściarzami posiadającym własne 4 kąty na wyłączność możemy stworzyć nową, naszą własną tradycję. Przecież staliśmy się rodziną z ta naszą drugą połową, szczególnie, jeśli mamy już dzieci. Wielki plus to to, że tworzymy swoją historię i tradycję, naszej nowej rodziny. Wigilia w naszym własnym gronie wymusza na nas przygotowanie do niej w pełni, nikt za nas nic na nią nie przygotuje. Spada na nas całość przygotowań od wystroju domu, zastawienia stołu po potrawy Wigilijne. To fajna opcja, ale ciężko wytłumaczyć rodzinie, szczególnie tej mieszkającej dosłownie za rogiem czemu nie chcemy z nimi świętować?!
zdjęcie z kiermusy.com.pl
Opcja 3: Zapraszamy do nas.
Kochacie świętować w dużym gronie? A może ciężko Wam wybrać do kogo pojechać? To jest opcja dla Was! jeśli tylko dysponujecie odrobiną wolnego pokoju, dosłownie 40-50 m kwadratowymi, kawałkiem stołu i czymś do siedzenia możecie Wigilię przygotować u siebie. Z doświadczenia młodej stażem żony i matki trójki urwisów wiem, że zawsze jest problem. Dlatego zmęczeni tymi podróżami postanowiliśmy zrobić Wigilię u siebie. Ugościliśmy 14 osób dorosłych oraz 5 dzieci. Przerażające? Na początku bardzo, ponieważ jak tu ugryźć taką imprezę z 3 malutkich dzieci na głowie?! My podzieliliśmy potrawy pomiędzy wszystkich uczestników, to zdecydowanie pomogło nam w zorganizowaniu wieczerzy. Wigilia wypadła bardzo fajnie, radości, rodzinnie. Dawno nie musieliśmy się nigdzie śpieszyć, zaraz wsiadać w auto, bo ktoś czeka na nas. Mogliśmy siedzieć tak długo jak nam wszystkim się marzyło. Odwiedził nas nawet Święty Mikołaj we własnej osobie. Choć jest to wielkie przedsięwzięcie, może warto pomyśleć właśnie o takiej opcji spędzania Świąt.
A Wy jak spędzacie te najbardziej rodzinne Święta? Życzę Wam, aby były cudownie leniwe i okraszone masą rodzinnego ciepła!
7 komentarzy
chyba wigilia w domu będzie,jeszcze nie mamy nic zaplanowanego
Ale z całą rodziną, czy tylko w tym swoi własnym wąskim gronie?
U Nas wigilię spędzamy z teściami, pierwszy dzień świąt trochę u mojego taty do i trochę u mojej mamy (na szczęście mieszkają w tym samym mieście więc nie musimy jakiejś dużej trasy robić) A 3 dzień zapraszamy do Nas. Z racji tego, że moi rodzice są po rozwodzie i zachowują się jak ''gówniarze'' ciężko jest ustalić jak mają wyglądać święta ale jakoś dajemy radę..
Oj to rzeczywiście jest ciężko jak nie umieją stanąć na wysokości zadania, nawet ten jeden raz….
Ja w tym roku się poddałam i zamiast pielgrzymować między rodzicami a teściową zaprosiłam wszystkich do siebie, aczkolwiek nie mam pewności czy jestem świadoma tego, na co się rzuciłam…
Będzie dobrze, na bank wyjdzie cudownie!
Gdybym miała to cudowne szczęście i mieszkała sama, to zaprosiłabym do nas 🙂
Mieszkam z teściami i cała ich rodzine mam na miejscu,bo dziadkowie przyjezdżaja do nas na całe świeta, więc jadę tylko do mojej mamy, siostry i babci, których tez mam na szczęście w jednym prawie miejscu 🙂