Nasze maluchy mają bardzo specyficzną skórę. Niestety ogromnie wymagającą, szczególnie na samym początku ich życia. Moje bliźniaki miały skórę jak każde inne małe dziecko. Od początku stosowałam produkty przeznaczone specjalnie dla nich, dbałam aby ich skład był najbliższy naturze. Ale z biegiem czasu jednak ich skóra zaczęła się różnić między sobą. Franek okazał się tym bardziej delikatnym, tym bardziej nieodpornym na działanie kosmetyków, proszków i warunków zewnętrznych. W bardzo krótkim czasie jego skóra stała się szorstka i ściągnięta, zaczęła go swędzieć, szczególnie w miejscach gdzie ubrania intensywnie do niej przylegały. Młody zaczął się intensywnie drapać, a tam gdzie przerwana została ciągłość skóry oczywiście zanim się zagoiły powstawały kolejne ranki. Nawet przez sen biedak się drapał, co zdecydowanie utrudniało i jemu i mi senny odpoczynek. Pomimo dość ciepłej pogody musiałam go ubierać całego, aby nie miał dostępu do odsłoniętej skóry. A zdenerwowanie dziecka przekłada się na nerwy całej rodziny. Wizyta u lekarza dermatologa, u którego szukaliśmy pomocy zakończyła się stwierdzeniem pierwszego ataku AZS. Choć lekarz zapewniał nas, iż przy odpowiedniej pielęgnacji Franka może nigdy się nie przerodzić w stały problem, jednak ja się wystraszyłam. Około tej wizyty przyszła do nas paczuszka od Mokosh Cosmetics w ramach współpracy.

 

W szarym, kartonowym pudełku, pięknym w swej prostocie przyszła do nas na drewnianym sianku 100ml buteleczka Oleju Jojoba. Jest to produkt specjalnie dedykowany dla dzieci od 1 dnia życia. Olej zamknięty jest w szklanej, brązowej butelce zwieńczonej pompką. Dzięki niej sprawnie pobieramy produkt z wewnątrz, choć krople mogłyby być trochę mniejsze. Czasami mam wrażenie, ze biorę zbyt dużo tego oleju.

Sam produkt jest o oleistej konsystencji i żółtej, lekko słomkowej barwie. Bardzo podoba mi się jego produkt, ponieważ pachnie on delikatną nuta orzechową. Bardzo dobrze nanosi się na skórę, szybko wchłania i pozostawia skórę wspaniale nawilżoną, a po dłuższym stosowaniu odżywioną. Po prawie 3 tygodniach od wdrożenia naszego naturalnego “leczenia” Franek nie ma już praktycznie objawów AZS, które tak mnie wystraszyły. Ranki się pogoiły, skóra już go nie swędzi.

Przestała być również szorstka, a wręcz jest przyjemna w dotyku, gładsza niż kiedykolwiek wcześniej. Stosowaliśmy olejek bezpośrednio na skórę wmasowując szczególnie w bardzo wymagające rejony. Taki rytuał wykonywaliśmy wieczorem po kąpieli. Od początku włączyłam również olejek jojoba jako kosmetyk kąpielowy. Przygotowywałam maluchom kąpiel z ok. 20 pompkami oleju, dzięki temu skóra jeszcze szybciej mogła się zregenerować.

 

Choć wiem, że natura potrafi zdziałać cuda, efekty mnie bardzo pozytywnie zaskoczyły. Teraz już praktycznie tylko co jakiś czas smarujemy Frankowi skórę, a efekt się utrzymuje. A to bardzo cieszy, iż nic tak nie pomogło jak natura! Dokładny opis produktu znajdziecie <<<TUTAJ>>> Polecam serdecznie.
Mieliście coś z tej firmy??? Jak się sprawowało?

8 komentarzy

  1. Na początku ciąży używałam olejku jojoba ich firmy.
    Pomógł mi bardzo, bo nie nabyłam żadnych rozstępów do końca ciąży :))

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.