Po procesie transformacji, z okresu
pustych półek zastawionych co najwyżej octem, przeszliśmy dość
szybko do konsumpcjonizmu. Sklepy są pełne towaru, reklamy nawołują
nas do zakupów. Często ludzie wychodzą z założenia, że stan
posiadania jest określeniem ich pozycji. Niestety jest to też
przekazywane dzieciom, uczonym iż stan majątkowy jest jednym z
najważniejszych wskaźników wagi ich życia. I tak oto wpadamy
często w pułapkę posiadania!
Zakupoholizm parentingowy
Kiedy już zobaczymy na teście
ciążowym upragnione i wyczekiwane „dwie kreski” potwierdzające
to, że zostaniemy rodzicami zaczynamy przygotowania. Przeglądamy
kolorowe czasopisma, blogi i inspiracje na portalach podziwiając w
cichości naszego domu wielość produktów i wzorów. I zaczynamy
pragnąć, budzi się w nas potrzebę kupowania. Czujemy, że nasze
dziecko nie będzie szczęśliwe bez tych wszystkich gadżetów. Sami
siebie w ten sposób wpędzamy w pętlę zakupoholizmu. W tym
wszystkim gubimy prawdziwy sens rodzicielstwa zawarty w bliskości i
ofiarowaniu dziecku samego siebie, a nie zastępowanie mu naszego
czasu zakupionymi dobrami.
Czy dziecko może być tanie?
Szacuje się, iż wychowanie dziecka do
20 roku życia w Polsce kosztuje rodzinę ok 190 tysięcy złotych –
jak wynika z wyliczeń Centrum Adama Smitha. Jest to zatem ok. 15 do
30 procent budżetu rodziny. Czy jednak dziecko może być tańsze? I
tak i nie! Szczególnie kiedy zostajemy rodzicami po raz pierwszy,
piętrzą się przed nami kolosalne wydatki. Nie do końca mając
pojęcie co rzeczywiście z tych uginających się od produktów
sklepowych pólek jest nam niezbędne, nie potrafimy często dobrze
kierować w tym okresie naszymi finansami. Jednak to czy narodziny
naszego dziecka będą dla nas krachem budżetu rodziny zależy tylko
od nas samych. Nasze dziecko potrzebuje naszego zdroworozsądkowego
podejścia do życia i wydatków. Wcale nie musimy postępować w
myśl staropolskiej zasady „Zastaw się a postaw się!” Dziecko
nie rodzi się gadżeciarzem, nie potrzebuje produktów z metką i
przysłowiowymi paskami, modnego designu czy samych nowinek
rynkowych. To czy nasze dziecko będzie kosztowało nas fortunę
zależy tylko od zaradności rodziców.
Aby wilk był syty, a owca cała!
Każdy z nas chciałby przybliżyć
swojej pociesze gwiazdkę z nieba. Dać mu wszystko co tak piękne,
cudowne i miłe oczom. Ale jak zaoszczędzić przy małym dziecku?
Po pierwsze rodzina i
znajomi.
Kiedy dowiadujemy się iż zostaniemy niebawem rodzicami
warto poinformować o tym znajomych i rodzinę. Dzięki temu mamy
dużą szansę otrzymać wiele ciekawych produktów, w praktycznie
nienaruszonym stanie od nich, bo dzieci już wyrosły. Jeśli tylko
chcą się pozbyć ubranek, mebelków, wózków i innych gadżetów
mamy wielką szansę na stanowcze zmniejszenie ceny wyprawki. To
oczywiście nie oznacza, iż jesteśmy biedakami. Raczej jesteśmy
zapobiegliwi, szanujemy środowisko poprzez ofiarowanie tym wszystkim
rzeczom drugiego życia w naszym domu i przy naszym dziecku.
Po drugie zróbmy
konsultacje.
Popytajmy bardziej zaawansowanych w rodzicielstwie
co rzeczywiście okazało się niezbędne. Co się przydało, a co
było totalną klapą i wywaleniem niepotrzebnym pieniędzy. Często
okazuje się, że nawet jeśli coś jest zachwalane przez sprzedawcę
i producenta, ładne i przyciągające dla naszych oczu, zupełnie
nie sprawdza się w starciu z naszą pociechą.
Po trzecie szukajmy. Często
można odnaleźć fajne i tanie rzeczy na wyprzedażach posezonowych,
końcówkach kolekcji, wyprzedaży wystaw sklepowych. Szukajmy
pakietów promocyjnych, bo zazwyczaj większe opakowania, zakupy
hurtowe są tańsze. Z wielkim oddechem ulgi nasz portfel powita
także uczestnictwo w aukcjach internetowych, gdzie perełki zdarzają
się wcale nierzadko.
Czy naprawdę myślisz, że uleganie
zakupoholizmowi parentingowemu to jedyna droga do szczęścia Twojego
dziecka?
Post
jest elementem kampanii społecznej przeciwko nadmiernemu
wydatkowaniu pieniędzy w związku z przyjściem na świat dziecka.
Kampania jest prowadzona w ramach projektu Fundacji Innowacja i
Wiedza pt. “Projekt finansowy Dziecko”. Projekt jest realizowany
z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej.
Zapraszam
również do odwiedzenia strony projektu TUTAJ
oraz fanpag-u TUTAJ

6 komentarzy

  1. Będę rodziła drugie dziecko 22 lipca. przy pierwszym dziecku (chłopieć) szalałam z zakupami. nie szczęziłam grosza co mocno szarpnęło moją kieszeń 😉 z obecnym partnerem będę miała dziewczynkę, i ku ździwieniu co poniektórych wydałam na córkę nie wiele! czemu ? Ubranek większość kupujemy używanych np z OLX, łóżeczko mamy od rodziny, sporo ubranek dla córeczki wysyła moja mama od znajomych, oddalonych o 300 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania( pakowane paczki są rozważnie , po parę ubranek w każdym rozmiarze) można zaoszczędzić np zamiast wózek za 1500zł (paranoja) kupiliśmy na allegro nowy z gwarancją za 400 zł 🙂 śliczny i praktyczny. poluję na każde promocje np w ROSSMAN, BIEDRONKA, i tam można za grosze kupić coś dla dzidzi. Nie kupuję od razu, szacuję ceny w kilku sklepach! i kupuję tam gdzie taniej! I nie jestem gorszą matką, a tym razem rozważną, syn w połowie ubranek nawet nie chodził, bo wyrastał za nim go w nie ubrałam. można być szczęśliwą a zarazem oszczędną mamą. Ba wręcz muszę stopować tatusia Natalki, bo on to by wykupił cały sklep 😛

  2. Bardzo ciekawy post, ja mam jedno dziecko i bardzo się cieszę, że z głową podeszłam do wyprawki, prawie wszystko dostałam i równie chętnie dzielę się ze znajomymi tym co pozostało mi po małej, niestety nie wszyscy mają takie szczęście i wtedy pewnie ciężko zapanować nad wydatkami jak trzeba zakupić wszystko.

  3. Zjawisko zakupoholizmu parentingowego widzę u swoich znajomych. Kiedyś myślałam, że to ja jestem wyrodną matką, bo za mało wydaję na dziecko. Dziś wiem, że to nie ja miałam/ mam problem. Używana wyprawka, ubrania, promocje wyłapywane w różnych sklepach- w ten sposób oszczędzam do tej pory.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.