Kochani, dziś przychodzę z postem kosmetycznym, aczkolwiek z natury czerpanym. Wiele czytałam na temat glinek, widziałam, że tu i tam się przewijają. Szczerze mówiąc nigdy nie miałam ani okazji ani tak do końca odwagi aby się nimi posłużyć. No i tak naprawdę na co komu trochę gleby na twarzy?! Z wielką radością powitałam zatem akcję testową Sklepu Kalina, gdzie mogłam wypróbować 4 rodzaje glinek produkcji rosyjskiej. 

Przybyły do mnie:
* Glinka Anapska Fitokosmetik
* Glinka Kambryjska Fitokosmetik
* Glinka Wałdajska Fitokosmetik
* Glinka z Morza Martwego Fitokosmetik
No i zmierzyłam się z tematem. patrzę tak sobie na te saszetki i się zastanawiam jak się za nie zabrać, jak to się właściwie robi i po co?! Jaka to przyjemność posmarować sobie twarz czy inne części ciała „glebą”?! I czy dla mnie, posiadaczki suchej skóry nie będzie efektu ściągnięcia skorupy? Opakowanie, które otrzymałam starczyły na pojedynczy zabieg.

Glinkę Anapską postanowiłam wypróbować na włosach. Obawiałam się o kolor czy przesuszenie pasm. Jednak okazało się, iż nie miałam się czego bać. Włosy po maseczce z glinki trzymanej 15min są gładkie, nie obciążone. Kolor jest świetlisty, a refleksy wyciągnięte. Przy dłuższym użyciu producent obiecuje stymulację wzrostu włosów, odżywienie skóry głowy i zmniejszenie ich wypadania. Można ją użyć również jako maseczkę na twarz – oczyszcza i odżywia cerę. Zaś stosowana jako ciepły okład może nam pomóc przy bólach stawowych.

Glinka Kambryjska jest doskonałym kosmetykiem do pielęgnacji cery. Dzięki jej zastosowaniu możemy nie tylko oczyścić twarz, ale także poprawić mikro-krążenie krwi czy stymulować metabolizm w komórkach skóry. Można ją również stosować w postaci ciepłych okładów na partie narażone na cellulit. Dzięki niej możemy zlikwidować pomarańczową skórkę. P:o jednym zastosowaniu skóra jest widocznie ładniejsza i zdrowsza, jednak aby uzyskać lub też nie efekt w walce z cellulitem potrzeba kilku, kilkunastu zabiegów.

Glinkę Wałdajską nałożyłam standardowo na twarz oraz szyję. Skóra nie jest po niej przesuszona, czego bardzo się obawiałam przy mojej tendencji. Już po pierwszym zabiegu jest delikatna, jakby trochę gładsza, wygląda zdrowiej. Po jej zmyciu tak naprawdę nie musiałam stosować żadnego kremu nawilżającego czy odżywczego. Po większej ilości zastosowań producent obiecuje iż glinka działa ujędrniająco, redukuje zmarszczki i regeneruje naszą skórę. 

Glinkę z Morza Martwego można stosować na cerę trądzikową, ponieważ głęboko oczyszcza skórę, zwęża pory, ale również regeneruje, reguluje procesy zachodzące w skórze. Wielkim jej plusem jest też obiecywana przez producenta redukcja cellulitu i nadwagi przy stosowaniu jej jako ciepły okład na potrzebujące partie ciała. Mnie skusiła właśnie ta druga opcja jej zastosowania, jednak ciężko powiedzieć o bardzo zauważalnych efektach po jednym zastosowaniu. Skóra była delikatna w dotyku, nie miała tendencji do przesuszenia. 
Glinki do kupienia TUTAJ w cenie 9zł za 100g
Stosujecie glinki? Jak Wam się sprawują?! Co polecacie???

14 komentarzy

Write A Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.